wtorek, 7 lipca 2015

20.

Wzięłam telefon do ręki i się wahałam. Po co ja to robie?A jak się nie uda?Trafie do więzienia i po co mi to...Spojrzałam jeszcze raz na obitą twarz Nialla,wyglądał bardzo słabo,nie wiem czy nie ma czegoś złamanego.Zaryzykuje.
Po 4 sygnałach usłyszałam głos w telefonie.
-halo?
-Niall kazał przekazać,że to musi być dzisiaj.
-Co kurwa?To miało być za tydzień,czemu dzisiaj?-spojrzałam się na blondyna i wstałam z miejsca, weszłam do łazienki która znajdowała się w gabinecie.
-On jest cały pobity,nie wiem czemu się dał,ale na moje oko jest z nim bardzo źle, on potrzebuje szpitala.
-Przecież do kurwy jesteś pielęgniarką.
-Więzienną.
-Dasz radę z nim przejść przez korytarz w którym jest Liam?
-Nie wiem, on jest ciężki.
-Idź z nim do korytarza Liama i go uwolnij, będzie czekał na was czarny  jaguar z kluczykami w stacyjce.
-A strażnicy?A mój ojciec?Halo czy ty myślisz?Jesteśmy w więzieniu.
-To zostaw mnie.Po tej rozmowie wyrzuć telefon i od razu zabieraj Nialla,pa.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, wyrzuciłam telefon do ubikacji i poszłam po Horana.
-Chodź.-wyciągnęłam rękę w jego stronę.Schyliłam się i pomogłam mu wstać.
Minęło 15 minut zanim pojawiliśmy się przy celi Payne'a, wyjaśniłam mu wszystko szybko w skrócie i popędziliśmy szybko do wyjścia,hmm..popędziliśmy czyli szliśmy tempem ledwo żywego blondyna, nie było żadnych strażników,wyszliśmy na zewnątrz..tak jak mówił.Stał jaguar,ale nadal nikogo nie było,nie wiem co on zrobił,ale wow.
-Ja poprowadzę, ty idź z nim do tyłu.
-Ty znasz droge?
-Przygotowujemy się do tej ucieczki od roku więc znam.
Pomogłam Niallowi wsiąść do auta i odjechaliśmy z tego miejsca, blondyn zasnął z głową na moich kolanach.Podczas podróży rozmawiałam z Liamem o jego narzeczonej i o jego planach z nią aż w końcu ja sama zasnęłam.Nie wiem ile jeszcze jechaliśmy,ale obudziłam się na rękach Nialla gdy ten niósł mnie do jakiegoś pomieszczenia.
-Gdzie ja jestem?-mruknęłam.
-W swoim nowym domu.-przetarłam oczy i zaczęłam rozglądać się, no cóż by tu powiedzieć...piękne wnętrze.
-Moim?
-Naszym.-uśmiechnął się.Wow co?Chłopak położył mnie na łóżku i wyszedł z sypialni,spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej..była 5 rano.Postanowiłam się jeszcze przespać,ale najpierw łazienka.W sumie nie wiedziałam gdzie co jest.Wyszłam z pomieszczenia i przemierzyłam cały korytarz aż zdaje mi się,że znalazłam to czego szukam, otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nialla biorącego prysznic, rumieniec oblał moją twarz, wyszłam najszybciej jak się da, mam tylko nadzieje,że mnie nie zauważył.Wróciłam do sypialni i zasnęłam.
Rano obudziła mnie dość głośna muzyka dobiegająca z dołu, podniosłam się i zobaczyłam to czego bym się nie spodziewała nigdy w życiu,że zobacze..była ledwo 11 a tu roiło się od laluś w bikini lub w obcisłych sukienkach, wyglądałam przy nich jak szara myszka, miałam na sobie dresy i koszulke jak podejrzewam blondyna, musiał mnie przebrać w nocy.
-Przepraszam gdzie jest Niall?-podeszłam do dziewczyny stojącej najbliżej mnie.
-Chyba w łazience z Tiffany.-zachichotała.
-Kto to jest?
-Jego dziewczyna, co chwile się rozchodzą i schodzą, dzisiaj miał się jej oświadczyć.-znowu zachichotała.
-Dobra dzięki.-pobiegłam na górę znowu do jego sypialni, usiadłam na łóżku po turecku i zastanawiałam się co ja mam zrobić, nie moge tu zostać,ale nie moge wrócić,nawet nie wiem gdzie jestem.
Musze znaleźć moje ubrania,albo cokolwiek innego niż te dresy i koszulka.Zaczęłam szukać po jego garderobie jakiejś koszuli w krate którą mogłabym założyć jako sukienke lub cokolwiek co by się nadało, zamiast tego znalazłam jakieś stare pudło ze zdjęciami.
-O mój boże.-zasłoniłam usta ręką.
Było tam pełno naszych zdjęć, nie znam go. Jestem pewna,że go nie znam.
Najbardziej przykuło moją uwage to zdjęcie , mogłam mieć tutaj jakieś 12 lat, ale ja nic nie pamiętam.Nie znam go.
Ostatecznie nic nie znalazłam i zeszłam szybko na dół natykając się na Liama.
-Chodź szybko proszę cię!-pociągnęłam go za rękę na dwór.
-O co chodzi?Gdzie ten debil?
-Ze swoją dziewczyną.
-Serio?Co za kretyn, to ja po to się dałem złapać,żeby on teraz był z tą dziwką?
-Dałeś się złapać?Co?
-Taki był plan...

niedziela, 24 maja 2015

19.

-Emily!Halo?!-czułam jak ktoś trzyma mnie za ramię, otworzyłam oczy i nade mną stał Niall, ale nie zwykły Niall. Był ubrany w uniform więzienny.
-Co ty robisz w tym gównie?-podniosłam głowę i zobaczyłam, że siedzę w celi.
-Co?
-Co my robimy w więzieniu?-patrzył się na mnie jak na idiotkę.
-No ty jesteś pielęgniarką a ja więźniem.-kurwa mać czyli to był sen?
-Co się stało?
-Przysłali cię żebyś zrobiła mi zastrzyk, Troy był z tobą, ale wezwał go twój ojciec i cię zostawił a tobie zakręciło się w głowie i upadłaś na mnie.-boże
-A co z tym zastrzykiem?
-Masz tu strzykawkę.-wskazał na tackę z lekami,dziwi mnie jedno.Miał okazje mnie zabić tymi lekami, dać mi je,cokolwiek a tego nie zrobił.
-No to daj tą rękę.-podniosłam się i wzięłam strzykawkę, zrobiłam mu zastrzyk i po chwili przyszedł strażnik.
Szłam więziennym korytarzem i myślałam cały czas o tym śnie,to niemożliwe żeby to był sen, niemożliwe..to wszystko było takie realistyczne,takie trochę marzenie.
-Emily!-odwróciłam się i zobaczyłam ''przyjaciółkę'' idącą w moją stronę.
-Czego ty kurwa ode mnie jeszcze chcesz?Mój tatuś ci się znudził to przerzuciłaś się na mnie?
-Będziemy razem mieszkać to pomyślałam, że możemy jakoś się pogodzić, w końcu będziesz moją córeczką.
-Chyba sobie żartujesz,jesteś ode mnie młodsza o 3 miesiące i kurwa mać ja mam być twoją córeczką?!Weź ty się w ten pusty łeb pierdolnij, może ci się coś ułoży w nim.
-Przyjaźniłyśmy się od zawsze, to nic dla ciebie już nie znaczy?
-Znaczyło dopóki nie zaczęłaś bzykać się z moim ojcem.-otworzyłam drzwi od pokoiku pielęgniarek, odłożyłam tace na stolik i usiadłam przy biurku, nie wspomniałam o tym, że ta ladacznica weszła za mną do pokoju tylko dlatego, że staram się ją ignorować najlepiej jak potrafię.
Wypisywałam wszystkie karty więźniów,jakie lekarstwa biorą itp..w końcu była pora na obchód tych chorych...czyli także pora na odwiedzenie Horana,jeżeli mam być szczera to wolałabym być zamknięta z nim w jednej celi do końca życia niż dłużej widzieć twarz Rose.
-Dziewczyny już 19.-do pokoju wparował Troy.
-Ja się zajme Horanem i Normanem a ty Paynem i Johnsonem.-uśmiechnęła się sukowato i wyszła,a niech się nim zajmuje,on nienawidzi jej tak samo jak i ja.
Szłam korytarzem aż do celi Liama.
-Dobry wieczór Liam.-powitałam go z uśmiechem.
-Hej..
-I jak tam z ręką?
-No lepiej,właściwie nie boli mnie już..symulowałem dlatego żeby ci coś przekazać...
-Słucham..
-Mój przyjaciel Harry będzie na ciebie czekał jutro w pizzerni na przedmieściach, tej przy parku...rozpoznasz go bez problemu..
-I co dalej?
-Jutro się dowiesz
-A dlaczego miałabym się zgodzić na to i się z nim spotkać?
-Widzę jak patrzysz na Niall'a..zaufaj mi, proszę.
-Dobrze.Pójdę tam.

**Niall**

Od rana czekam na ten jebany obchód,czekam aż ona tu przyjdzie,aż znowu będę mógł spojrzeć w jej piękne oczy,poczuje jej perfumy.Mam nadzieje,że zgodzi się na propozycje Harry'ego.
Drzwi się otwierają,wreszcie ona.
-Witam.-kurwa co to ma być?czemu przysłali tą kurwe?
-Gdzie Emily?
-A ja nie lepsza?
-A gdzie leki?
-Kochanie..-usiadła obok mnie i położyła palec na moich ustach.
-Jakie kurwa kochanie?-Zabrałem jej dłoń ode mnie.
-Jak to jest nie ruchać się przez 3 miesiące?-rozpięła swój fartuch tak,że było widać jej sztuczne piersi.
Nie moge tego zrobić...
-Spierdalaj ode mnie.-rozpuściła swoje krótkie włosy i oblizała czerwone od szminki usta,zaczęła iść w moją stronę, rozpinała swój fartuch jeszcze bardziej, usiadła na mnie okrakiem.Kurwa no,jestem tylko słabym facetem.
-Nie skusisz się?-jej fartuszek opadł na ziemie a moim oczom ukazała się jej naga sylwetka.
Spojrzałem się w stronę drzwi a zamiast ich ujrzałem Emily.Miała łzy w oczach.
-Dziwka i zabójca.Się dobrali, pff..

**Emily**

Nie miałam czasu na płakanie,musiałam coś udowodnić tacie,może to i głupie,ale wyciągnęłam telefon i zrobiłam im zdjęcie,zamknęłam cele na zamek i pobiegłam szybko do gabinetu taty.Bez pukania wbiegłam do pomieszczenia.
-Tatoo!-krzyknęłam zdyszana
-Od kiedy ty tak do mnie mówisz?-nic nie odpowiedziałam tylko pokazałam mu telefon a raczej zdjęcie na nim.Widziałam ból i wściekłość w jego oczach.
-W dupie mam bogactwo tego skurwiela,pojutrze pójdzie na krzesło,a ta dziwka razem z nim.-tego się nie spodziewałam.
-Tato,ale ja nie chciałam żebyś ty ich zabijał..
-W dupie mam co chciałaś,zawołaj Troya i powiedz żeby wziął ze sobą 4 strażników.
-Dobrze.
Poszłam po 5strażników i wróciłam z nimi do taty.
-Ty zostajesz w moim gabinecie a wy idziecie ze mną!-i wyszli.
Nie było ich przez godzinę.
Siedziałam u taty w gabinecie i nawet nie miałam jak wyjść,po chwili usłyszałam piski Rose, wyjrzałam zza okno i zobaczyłam jak dostaje w twarz od mojego ojca, następnie ją przytulił...ciekawie się robi.
Zaraz po tym drzwi do pokoju otworzyły się, przywlekli skatowanego Horana...miał całą twarz we krwi,był bez koszulki, w samych spodniach.
-Masz go wyleczyć żeby na jutro był zdrowy,jeżeli tego nie zrobisz to czeka cię to samo.-słucham?
-Że co?
-Cytuje twojego ojca.Na jutro ma być zdrowy,nie zostaniesz stąd wypuszczona dopóki tak się nie stanie.-rzucił we mnie torbą z bandażami i lekami i po prostu sobie wyszedł.
Blondyn był nieprzytomny.Boże co oni mu zrobili.
Jak ja mogłam mu to zrobić,mówił mi wszystko o sobie,nawet nie byliśmy razem..o ile można powiedzieć o więźniu, że się z nim  jest.
Położyłam jego głowę na swoich kolanach i zaczęłam płakać..wzięłam butelkę z wodą, polałam na husteczkę i omyłam mu twarz, po chwili poczułam jego dłoń na mojej.
-Emily..-nawet nie miał otwartych oczu
-Niall
-Przepra...szam.-ledwo mówił,boże co oni mu zrobili.Chuje.
-Cichuuutko nic nie mów kochanie.-co ja powiedziałam do cholery.Zobaczyłam jak się uśmiechnął.
Przemyłam mu twarz wodą utlenioną i obandażowałam rany.
Jego buzia nie była już spuchnięta, tylko miał siniaki.
Leżał tak na moich kolanach gdy ja siedziałam oparta o ściane.
-Powiedziałaś do mnie kochanie?
-Pomyliłam się, sory.
-Teraz się nie wywiniesz
-Od czego?
-Widzę jak na mnie patrzysz.
-Zdaję ci się.
-Nie
-Tak
-Nie
-Nawet jeśli..to nic nie zmienia bo wybrałeś tą ładniejszą.
-Masz racje.Ciebie.
-Daj spokój już.
-Masz tu telefon?
-Mam.
-To zadzwoń pod ten numer.-wziął ode mnie komórkę i wpisał numer.
-Kto to?
-Harry, ten z którym miałaś się jutro spotkać.Powiedz mu,że to musi być dzisiaj.


czwartek, 21 maja 2015

ważne!!!

hej, hej!
długo mnie nie było..
nawet bardzo..
przepraszam was, nie bede się wam tłumaczyć bo to nie ma sensu.
powracam z tym i jeszcze drugim blogiem! :) 
promise-justin bieber zapraszam serdecznie
+wszyscy którzy są nadal zainteresowani moim blogiem niech zostawią po sobie ślad pod tym postem :)

czwartek, 11 grudnia 2014

18.

Niall spojrzał się na mnie oczami pełnymi szczęścia i przywróconej nadziei.
-Mnie?
-Tak, Ciebie...Ja już nie potrafię grać Horan, kocham Cię ponad życie i strasznie mi Ciebie brakuje.-łza spłynęła po moim policzku, blondyn podszedł do mnie bliżej i otarł łzy.
-Księżniczko. Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem, popełniłem błąd którego już nigdy w życiu nie popełnię, ale daj mi ostatnią szanse. Przeprowadź się do mnie, do mojego apartamentu w NY i rzuć tą robotę, będziesz moją księżniczką, będziesz traktowana jak księżniczka, będziesz mieć wszystko.
-Tylko mnie kochaj.-mruknęłam i owinęłam swoje ręce w okół szyi Irlandczyka, pocałowałam mojego byłego, przyszłego, obecnego? Sama nie wiem kim On jest.
Chłopak oddał pocałunek i przytulił mnie. Tkwiliśmy tak przytuleni do siebie przez dobre pięć minut.
-To co?
-Nie wiem, jak na razie muszę iść do domu...jutro muszę wcześnie wstać.
-Ty nic nie musisz kochanie, jutro rezygnujesz z pracy.-poprawił mi kosmyk włosów na mojej twarzy.
-Muszę to przemyśleć, odezwę się...pa.-mruknęłam i odeszłam od blondyna.
Droga powrotna zleciała mi szybko.
-Matko kochana!-Była 9 rano a ja dopiero wstałam, szefowa mnie zapierdoli. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam się ubrać..spojrzałam na telefon. 10 nieodebranych połączeń od tej wiedźmy.
Wzięłam łyka soku i pobiegłam do pracy.
-Dzień dobry, bardzo przepraszam za spóźnienie, ale budzik mi nie zadzwonił.- zasapana wpadłam na zaplecze kawiarni. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było tutaj. Poszłam w stronę pokoju socjalnego, zatrzymałam się w połowie drogi.
Usłyszałam jednoznaczne jęki wychodzące z tego pokoju.Serio ludzie? W pracy?
Po chwili z pokoju wyszła Kristina, moja szefowa...cała roztrzepana. No to nieźle się bawiła.
Ale to co zobaczyłam po chwili przyprawiło mnie o mdłości.
Niall.
Mój Niall.
Przynajmniej myślałam że mój.
Blondyn wyszedł z pokoju poprawiając swoją szarą bluzę.
-Horan....-warknęłam pod nosem.
-O kochanie!-chciał mnie pocałować, ale go odepchnęłam.
-Chyba coś ci się pomieszało, jakie kochanie? Wcale się nie zmieniłeś...-miałam łzy w oczach.
-To nie tak jak myślisz, mnie nic z nią nie łączy...-chuj ci w dupe.
-To co to miało znaczyć?!-Po chwili z pokoju wyszedł jeszcze Zayn, co tu się kurwa dzieje?
-Chodź.-złapał mnie za rękę.
-No co?
-Zayn jej dał dragi, sama wiesz jaki jest Malik...-Bardzo dobrze wiem, koleś znany z tego że najchętniej wyruchałby wszystko co żyje na tej planecie. Za wszelką cenę.
-To prawda?-spojrzałam się na chłopaka, mulat przytaknął.
-Wypad obydwoje, musze ją jakoś ogarnąć.-mruknęłam.
-Ty nie będziesz pracować, jedziesz ze mną, ona dojdzie do siebie za godzinę.-ten jak był kretynem tak i nadal jest.
-Będę pracować.
-Nie, na pewno NIE tutaj.-coś tam powiedziałam pod nosem, co sama nie zrozumiałam do końca.
-Dobra, wypad.-wskazałam im drzwi.
-Będę po ciebie za godzinkę kochanie.-przytulił mnie i pocałował w czoło.
Chryste Panie.
Będę musiała się teraz użerać z Tą suką. W sumie to Jej współczuje...Zayn Ją zgwałcił, szczerze mówiąc to mógł sobie darować.
Szefowa ocknęła się po pół godzinie.
-Jesteś zwolniona.-ona to chyba kocha tą prace, to było jej pierwsze słowo po przebudzeniu się.
-Spierdalaj, odchodzę.
-Załatwie Ci to żebyś nigdzie nie znalazła pracy.-Wkurwiła mnie, podeszłam do niej.
-A ja ci mogę załatwić że nigdy już nie wstaniesz na własnych nogach, albo lepiej. Już w ogóle nie wstaniesz.-uśmiechnęłam się do Niej nienawistnie.
-Hahah, myślisz że się Ciebie boje? Jakiejś gówniary?
-I przyszłej żony Niall'a Horana.-dodałam, spojrzała się na mnie.
-Ojj, też bym chciała być jego żoną, chyba każda by chciała, ale taki ktoś jak On nigdy by na Ciebie nie spojrzał moja droga.
-Jesteś pewna?-w pokoju pojawił się blondyn, który podszedł do mnie i pocałował namiętnie w usta.

__________________________________
no to 10 komentarzy=następny rozdział :)


sobota, 22 listopada 2014

16. Dream.

Od kiedy widziałam się z blondynem minęły 3 lata. Od tamtego czasu myślę tylko o Nim, myślałam że będzie mnie szukał. Cokolwiek.
Myliłam się.
On naprawdę ma mnie gdzieś, zresztą tak jak każdy na tym świecie. Z ojcem kontaktu nie miałam od tego jakże miłego spotkania na jachcie Nialla. Wszystko było takie ponure, szare, codzienne.
Aż do dziś.
-Emily zanieś kawę do stolika numer 10.-spierdalaj.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się miło do mojej szefowej. Pracuje w małej kawiarni na przedmieściach Nowego Jorku. A mieszkam zaraz obok w jeszcze mniejszej kawalerce.
Wzięłam metalową tackę do ręki na której była gorąca czarna kawa, nie wiem jak można pić czarną, taką zwykłą.
Podeszłam do stolika i momentalnie taca wypadła mi z rąk.
-Hej kochanie.
-Co Ty tu robisz?
-Myślałaś że zapomniałem o tobie? Nigdy.-przełknęłam głośno ślinę i zabrałam się za zbieranie tacy z podłogi żeby przypadkiem szefowa nie zobaczyła że coś upuściłam.
-Przestań.-Niebieskooki mężczyzna złapał moje ręce.
-Księżniczki nie sprzątają.-dodał po chwili.
-Nie jestem księżniczką.
-Moją jesteś.-O bo się zaraz porzygam tęczą.
-Przestań! Co ty myślisz że kurwa kim jesteś? Że najpierw powyzywasz, zdradzisz i pogrozisz a po 3 latach się pojawisz z pseudo udanymi komplementami i co? I że rzucę ci się na szyje i że zabierzesz mnie stąd do swojego wyjebanego w kosmos auta a potem do domu i już będę twoja? Mylisz się. Możesz być sobie kurwa tym zabójcą, przestępcą, bogaczem, playboyem czy kim ty tam kurwa jeszcze jesteś, ale dla mnie nie jesteś nic warty.-Kłamałam, oczywiście że kłamałam....ja oszukuje samą siebie, sama nie wiem po co, ale oszukuje.
Mężczyzna wyszedł z kawiarni trzaskając drzwiami. Miałam ochotę się tam rozryczeć, sama się na Niego wydarłam a teraz mam ochotę płakać. A żeby było jeszcze zabawniej po chwili za moimi plecami pojawiła się Margaret. ''Kochana" szefowa. Straszna suka, ale nie mam pieniędzy więc muszę Ją znosić. Niestety.
-Co to miało znaczyć moja droga? Myślisz że możesz marnować nasze filiżanki i kawe?! Pojadę ci po pensji a na dodatek zamykasz dzisiaj kawiarnie.-Nawet nie chciałam się sprzeczać bo to bez sensu...
-Bardzo przepraszam.-pisnęłam do brunetki i pobiegłam po mopa.
Dzień leciał nie ubłagalnie długo. Miałam dość tego dnia, tego życia. Wrócił On, wróciły kłopoty....właściwie to ja sądzę że On nigdy mnie nie ''zgubił'' cały czas mnie obserwowali, no bo niby skąd wiedział gdzie jestem....
No to pewnie też wie o narkotykach i innych takich drobnostkach.
-Zamykasz równo o 22.Żegnam.-Suka wyszła z pracy. Ja dopiero za godzinę.
Muszę pozamiatać cały lokal i poukładać krzesła. Normalka.
Zaczęłam od poukładania krzeseł pod ścianą, potem wytarłam drewniane stoły a na sam koniec zaczęłam zamiatać.
-Chyba to wszystko.-westchnęłam gdy skończyłam.
Poszłam do pokoju dla personelu, przebrałam się z fartuszka w moje rurki i luźną bluze z Nike, miałam nadal te same czarne converse co wcześniej. Mogłam już iść do domu. Co prawda była dopiero za piętnaście dziesiąta, ale co mnie to obchodzi. Wzięłam klucze od lokalu i zamknęłam wszystko tak jak należy. Nienawidzę wracać do mieszkania o tej porze, kręcą się tu same nieprzyjemne typy a co dopiero teraz...to będzie jakiś cud jak nikt się nie dopierdoli.
-A co tu taka ślicznotka robi sama?-moment, znam skądś ten głos.
-Spierdalaj Niall.-przyśpieszyłam.
-Poczekaj chwile do kurwy nędzy.-złapał mnie za rękę.
-No co?
-Czego nie rozumiesz? Kocham Cię kobieto, nie miałem żadnej innej, żadnej Rose. Rose to była chwila słabości, taka mała chwilka. Kocham tylko Ciebie, jesteś całym moim światem, jesteś moim tlenem, dlatego nie moge bez ciebie żyć. Proszę Cię daj mi szanse. Będziesz moją księżniczką, będziesz miała co tylko chcesz, będziesz boginią.
-Chce tylko jednej rzeczy.
-Jakiej?
-Ciebie.

________________________________________________
10 komentarzy= następny rozdział. 




poniedziałek, 3 listopada 2014

OGŁOSZENIA PARAFIALNE.

Po długim czasie powracam na bloga a wraz ze mną nowe rozdziały!
Zachęcam do komentowania ostatniego rozdziału i przepraszam że tak długo nie pisałam, ale nie jestem cyborgiem i mam też życie prywatne :)
Buziaki ;*

sobota, 4 października 2014

16.~Hi I'm Justin.

Wstałam i poszłam pakować swoje rzeczy, który już raz w ciągu tego dnia chce stąd uciec? Bo już nie pamiętam. Spakowałam wszystko co miałam ze sobą i wzięłam telefon.
-Jeżeli myślisz że ode mnie się odchodzi to się mylisz głupia suko!-odwróciłam się, spojrzałam mu prosto w oczy.
-Jak mnie nazwałeś? Bo jeszcze minute temu było "kochanie". Teraz już wiem jaki jesteś.-złapał mnie za rękę.
-Odchodź sobie, ale jeżeli dowiem się że kogoś masz to zaczne zabijać po kolei, najpierw twój ojciec, potem Rose...a nie czekaj. Jej nie zabije.
-Jakiś ty hojny.
-A wiesz dlaczego?
-No słucham pana.
-Bo jest ze mną w ciąży, od początku z Nią byłem. Jeżeli kurwa myślałaś że Cie kocham to się myliłaś. Byłaś moją marionetką, moją zabawką, pomogłaś mi uciec i o to chodziło od początku. Czy ty na poważnie myślałaś że ktoś taki jak ja zakochałby się w kimś takim jak ty?! Ha! Śmieszna jesteś!
-Jesteś taki głupi Niall.-od razu mówię że nie powiedziałam tego ja. Odwróciłam głowę i zobaczyłam za sobą jakiegoś chłopaka, był bardzo przystojny...powiedziałabym że przystojniejszy od Horana. 
-A Ty tu czego?-chłopak rzucił kopertą w strone blondyna.
-Zaproszenie na ślub.
-Twój?-roześmiał się irlandczyk.
-Mamy...
-Możesz jej przekazać że może mnie w dupe pocałować.
-Sam jej przekaż, idziesz Emily?-Tak,  ten boski chłopak znał moje imie. A wiecie dlaczego? Bo Niall dał się oszukać. Przytaknęłam chłopakowi i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.
-To Wy się znacie?
-Jak już mówiłem jesteś naiwny jak dziecko.
-Co?
-Gówno.

**miesiąc później**

-Wstawaj.-poczułam szturchnięcie w ramie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ubranego już przyjaciela.
-Która jest godzina Biebs?
-Szósta rano, ale musimy już jechać.
-Czemu?
-Znalazł Cię.-odrazu zerwałam się z łóżka.
-Kurwa mać.-zaczęłam ubierać spodenki i pakować wszystko co miałam ze sobą. 
Jeżeli spotkam się z Niallem to On mnie zabije. Mnie i Justina. Ale to nie moja wina że On nie rozumie słowa "z nami koniec" i że Biebs musiał mu to jakoś przetłumaczyć. Akurat nie wiedziałam że pobije go i spali mu dom, ale myślę że zrozumiał przekaz. 
Godzinę później byliśmy już daleko od hotelu. Nie wiem gdzie jedziemy, ale wiem jedno. Chce być jak najdalej od Horana. Pewnie myśli że ja jestem z Jusem. Myli się, ale to już jego problem. 
-Gdzie my jedziemy?
-Zobaczysz.-przymrużyłam oczy i odwróciłam wzrok w stronę widoków. Alpy, piękne Austriackie Alpy.
Świeże górskie powietrze. 
Justin skręcił w jakąś leśną drogę, dobrze znam tą trase. Po chwili zobaczyłam tabliczkę "Bieber" 
Stała tam piękna rezydencja należąca do mojego przyjaciela. 



~*~
16.
A więc przepraszam że nie dodawałam rozdziałów,ale szkoła,szkoła,szkoła i jeszcze raz szkoła.
Nie wiem czy będę nadal pisać bo nie lubie już tego oto bandu tak jak lubiłam. 
Może będę może nie. 
Wszystko zależy od Was :)
:))))))))))))