czwartek, 11 grudnia 2014

18.

Niall spojrzał się na mnie oczami pełnymi szczęścia i przywróconej nadziei.
-Mnie?
-Tak, Ciebie...Ja już nie potrafię grać Horan, kocham Cię ponad życie i strasznie mi Ciebie brakuje.-łza spłynęła po moim policzku, blondyn podszedł do mnie bliżej i otarł łzy.
-Księżniczko. Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem, popełniłem błąd którego już nigdy w życiu nie popełnię, ale daj mi ostatnią szanse. Przeprowadź się do mnie, do mojego apartamentu w NY i rzuć tą robotę, będziesz moją księżniczką, będziesz traktowana jak księżniczka, będziesz mieć wszystko.
-Tylko mnie kochaj.-mruknęłam i owinęłam swoje ręce w okół szyi Irlandczyka, pocałowałam mojego byłego, przyszłego, obecnego? Sama nie wiem kim On jest.
Chłopak oddał pocałunek i przytulił mnie. Tkwiliśmy tak przytuleni do siebie przez dobre pięć minut.
-To co?
-Nie wiem, jak na razie muszę iść do domu...jutro muszę wcześnie wstać.
-Ty nic nie musisz kochanie, jutro rezygnujesz z pracy.-poprawił mi kosmyk włosów na mojej twarzy.
-Muszę to przemyśleć, odezwę się...pa.-mruknęłam i odeszłam od blondyna.
Droga powrotna zleciała mi szybko.
-Matko kochana!-Była 9 rano a ja dopiero wstałam, szefowa mnie zapierdoli. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam się ubrać..spojrzałam na telefon. 10 nieodebranych połączeń od tej wiedźmy.
Wzięłam łyka soku i pobiegłam do pracy.
-Dzień dobry, bardzo przepraszam za spóźnienie, ale budzik mi nie zadzwonił.- zasapana wpadłam na zaplecze kawiarni. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było tutaj. Poszłam w stronę pokoju socjalnego, zatrzymałam się w połowie drogi.
Usłyszałam jednoznaczne jęki wychodzące z tego pokoju.Serio ludzie? W pracy?
Po chwili z pokoju wyszła Kristina, moja szefowa...cała roztrzepana. No to nieźle się bawiła.
Ale to co zobaczyłam po chwili przyprawiło mnie o mdłości.
Niall.
Mój Niall.
Przynajmniej myślałam że mój.
Blondyn wyszedł z pokoju poprawiając swoją szarą bluzę.
-Horan....-warknęłam pod nosem.
-O kochanie!-chciał mnie pocałować, ale go odepchnęłam.
-Chyba coś ci się pomieszało, jakie kochanie? Wcale się nie zmieniłeś...-miałam łzy w oczach.
-To nie tak jak myślisz, mnie nic z nią nie łączy...-chuj ci w dupe.
-To co to miało znaczyć?!-Po chwili z pokoju wyszedł jeszcze Zayn, co tu się kurwa dzieje?
-Chodź.-złapał mnie za rękę.
-No co?
-Zayn jej dał dragi, sama wiesz jaki jest Malik...-Bardzo dobrze wiem, koleś znany z tego że najchętniej wyruchałby wszystko co żyje na tej planecie. Za wszelką cenę.
-To prawda?-spojrzałam się na chłopaka, mulat przytaknął.
-Wypad obydwoje, musze ją jakoś ogarnąć.-mruknęłam.
-Ty nie będziesz pracować, jedziesz ze mną, ona dojdzie do siebie za godzinę.-ten jak był kretynem tak i nadal jest.
-Będę pracować.
-Nie, na pewno NIE tutaj.-coś tam powiedziałam pod nosem, co sama nie zrozumiałam do końca.
-Dobra, wypad.-wskazałam im drzwi.
-Będę po ciebie za godzinkę kochanie.-przytulił mnie i pocałował w czoło.
Chryste Panie.
Będę musiała się teraz użerać z Tą suką. W sumie to Jej współczuje...Zayn Ją zgwałcił, szczerze mówiąc to mógł sobie darować.
Szefowa ocknęła się po pół godzinie.
-Jesteś zwolniona.-ona to chyba kocha tą prace, to było jej pierwsze słowo po przebudzeniu się.
-Spierdalaj, odchodzę.
-Załatwie Ci to żebyś nigdzie nie znalazła pracy.-Wkurwiła mnie, podeszłam do niej.
-A ja ci mogę załatwić że nigdy już nie wstaniesz na własnych nogach, albo lepiej. Już w ogóle nie wstaniesz.-uśmiechnęłam się do Niej nienawistnie.
-Hahah, myślisz że się Ciebie boje? Jakiejś gówniary?
-I przyszłej żony Niall'a Horana.-dodałam, spojrzała się na mnie.
-Ojj, też bym chciała być jego żoną, chyba każda by chciała, ale taki ktoś jak On nigdy by na Ciebie nie spojrzał moja droga.
-Jesteś pewna?-w pokoju pojawił się blondyn, który podszedł do mnie i pocałował namiętnie w usta.

__________________________________
no to 10 komentarzy=następny rozdział :)


sobota, 22 listopada 2014

16. Dream.

Od kiedy widziałam się z blondynem minęły 3 lata. Od tamtego czasu myślę tylko o Nim, myślałam że będzie mnie szukał. Cokolwiek.
Myliłam się.
On naprawdę ma mnie gdzieś, zresztą tak jak każdy na tym świecie. Z ojcem kontaktu nie miałam od tego jakże miłego spotkania na jachcie Nialla. Wszystko było takie ponure, szare, codzienne.
Aż do dziś.
-Emily zanieś kawę do stolika numer 10.-spierdalaj.
-Oczywiście.-uśmiechnęłam się miło do mojej szefowej. Pracuje w małej kawiarni na przedmieściach Nowego Jorku. A mieszkam zaraz obok w jeszcze mniejszej kawalerce.
Wzięłam metalową tackę do ręki na której była gorąca czarna kawa, nie wiem jak można pić czarną, taką zwykłą.
Podeszłam do stolika i momentalnie taca wypadła mi z rąk.
-Hej kochanie.
-Co Ty tu robisz?
-Myślałaś że zapomniałem o tobie? Nigdy.-przełknęłam głośno ślinę i zabrałam się za zbieranie tacy z podłogi żeby przypadkiem szefowa nie zobaczyła że coś upuściłam.
-Przestań.-Niebieskooki mężczyzna złapał moje ręce.
-Księżniczki nie sprzątają.-dodał po chwili.
-Nie jestem księżniczką.
-Moją jesteś.-O bo się zaraz porzygam tęczą.
-Przestań! Co ty myślisz że kurwa kim jesteś? Że najpierw powyzywasz, zdradzisz i pogrozisz a po 3 latach się pojawisz z pseudo udanymi komplementami i co? I że rzucę ci się na szyje i że zabierzesz mnie stąd do swojego wyjebanego w kosmos auta a potem do domu i już będę twoja? Mylisz się. Możesz być sobie kurwa tym zabójcą, przestępcą, bogaczem, playboyem czy kim ty tam kurwa jeszcze jesteś, ale dla mnie nie jesteś nic warty.-Kłamałam, oczywiście że kłamałam....ja oszukuje samą siebie, sama nie wiem po co, ale oszukuje.
Mężczyzna wyszedł z kawiarni trzaskając drzwiami. Miałam ochotę się tam rozryczeć, sama się na Niego wydarłam a teraz mam ochotę płakać. A żeby było jeszcze zabawniej po chwili za moimi plecami pojawiła się Margaret. ''Kochana" szefowa. Straszna suka, ale nie mam pieniędzy więc muszę Ją znosić. Niestety.
-Co to miało znaczyć moja droga? Myślisz że możesz marnować nasze filiżanki i kawe?! Pojadę ci po pensji a na dodatek zamykasz dzisiaj kawiarnie.-Nawet nie chciałam się sprzeczać bo to bez sensu...
-Bardzo przepraszam.-pisnęłam do brunetki i pobiegłam po mopa.
Dzień leciał nie ubłagalnie długo. Miałam dość tego dnia, tego życia. Wrócił On, wróciły kłopoty....właściwie to ja sądzę że On nigdy mnie nie ''zgubił'' cały czas mnie obserwowali, no bo niby skąd wiedział gdzie jestem....
No to pewnie też wie o narkotykach i innych takich drobnostkach.
-Zamykasz równo o 22.Żegnam.-Suka wyszła z pracy. Ja dopiero za godzinę.
Muszę pozamiatać cały lokal i poukładać krzesła. Normalka.
Zaczęłam od poukładania krzeseł pod ścianą, potem wytarłam drewniane stoły a na sam koniec zaczęłam zamiatać.
-Chyba to wszystko.-westchnęłam gdy skończyłam.
Poszłam do pokoju dla personelu, przebrałam się z fartuszka w moje rurki i luźną bluze z Nike, miałam nadal te same czarne converse co wcześniej. Mogłam już iść do domu. Co prawda była dopiero za piętnaście dziesiąta, ale co mnie to obchodzi. Wzięłam klucze od lokalu i zamknęłam wszystko tak jak należy. Nienawidzę wracać do mieszkania o tej porze, kręcą się tu same nieprzyjemne typy a co dopiero teraz...to będzie jakiś cud jak nikt się nie dopierdoli.
-A co tu taka ślicznotka robi sama?-moment, znam skądś ten głos.
-Spierdalaj Niall.-przyśpieszyłam.
-Poczekaj chwile do kurwy nędzy.-złapał mnie za rękę.
-No co?
-Czego nie rozumiesz? Kocham Cię kobieto, nie miałem żadnej innej, żadnej Rose. Rose to była chwila słabości, taka mała chwilka. Kocham tylko Ciebie, jesteś całym moim światem, jesteś moim tlenem, dlatego nie moge bez ciebie żyć. Proszę Cię daj mi szanse. Będziesz moją księżniczką, będziesz miała co tylko chcesz, będziesz boginią.
-Chce tylko jednej rzeczy.
-Jakiej?
-Ciebie.

________________________________________________
10 komentarzy= następny rozdział. 




poniedziałek, 3 listopada 2014

OGŁOSZENIA PARAFIALNE.

Po długim czasie powracam na bloga a wraz ze mną nowe rozdziały!
Zachęcam do komentowania ostatniego rozdziału i przepraszam że tak długo nie pisałam, ale nie jestem cyborgiem i mam też życie prywatne :)
Buziaki ;*

sobota, 4 października 2014

16.~Hi I'm Justin.

Wstałam i poszłam pakować swoje rzeczy, który już raz w ciągu tego dnia chce stąd uciec? Bo już nie pamiętam. Spakowałam wszystko co miałam ze sobą i wzięłam telefon.
-Jeżeli myślisz że ode mnie się odchodzi to się mylisz głupia suko!-odwróciłam się, spojrzałam mu prosto w oczy.
-Jak mnie nazwałeś? Bo jeszcze minute temu było "kochanie". Teraz już wiem jaki jesteś.-złapał mnie za rękę.
-Odchodź sobie, ale jeżeli dowiem się że kogoś masz to zaczne zabijać po kolei, najpierw twój ojciec, potem Rose...a nie czekaj. Jej nie zabije.
-Jakiś ty hojny.
-A wiesz dlaczego?
-No słucham pana.
-Bo jest ze mną w ciąży, od początku z Nią byłem. Jeżeli kurwa myślałaś że Cie kocham to się myliłaś. Byłaś moją marionetką, moją zabawką, pomogłaś mi uciec i o to chodziło od początku. Czy ty na poważnie myślałaś że ktoś taki jak ja zakochałby się w kimś takim jak ty?! Ha! Śmieszna jesteś!
-Jesteś taki głupi Niall.-od razu mówię że nie powiedziałam tego ja. Odwróciłam głowę i zobaczyłam za sobą jakiegoś chłopaka, był bardzo przystojny...powiedziałabym że przystojniejszy od Horana. 
-A Ty tu czego?-chłopak rzucił kopertą w strone blondyna.
-Zaproszenie na ślub.
-Twój?-roześmiał się irlandczyk.
-Mamy...
-Możesz jej przekazać że może mnie w dupe pocałować.
-Sam jej przekaż, idziesz Emily?-Tak,  ten boski chłopak znał moje imie. A wiecie dlaczego? Bo Niall dał się oszukać. Przytaknęłam chłopakowi i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.
-To Wy się znacie?
-Jak już mówiłem jesteś naiwny jak dziecko.
-Co?
-Gówno.

**miesiąc później**

-Wstawaj.-poczułam szturchnięcie w ramie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ubranego już przyjaciela.
-Która jest godzina Biebs?
-Szósta rano, ale musimy już jechać.
-Czemu?
-Znalazł Cię.-odrazu zerwałam się z łóżka.
-Kurwa mać.-zaczęłam ubierać spodenki i pakować wszystko co miałam ze sobą. 
Jeżeli spotkam się z Niallem to On mnie zabije. Mnie i Justina. Ale to nie moja wina że On nie rozumie słowa "z nami koniec" i że Biebs musiał mu to jakoś przetłumaczyć. Akurat nie wiedziałam że pobije go i spali mu dom, ale myślę że zrozumiał przekaz. 
Godzinę później byliśmy już daleko od hotelu. Nie wiem gdzie jedziemy, ale wiem jedno. Chce być jak najdalej od Horana. Pewnie myśli że ja jestem z Jusem. Myli się, ale to już jego problem. 
-Gdzie my jedziemy?
-Zobaczysz.-przymrużyłam oczy i odwróciłam wzrok w stronę widoków. Alpy, piękne Austriackie Alpy.
Świeże górskie powietrze. 
Justin skręcił w jakąś leśną drogę, dobrze znam tą trase. Po chwili zobaczyłam tabliczkę "Bieber" 
Stała tam piękna rezydencja należąca do mojego przyjaciela. 



~*~
16.
A więc przepraszam że nie dodawałam rozdziałów,ale szkoła,szkoła,szkoła i jeszcze raz szkoła.
Nie wiem czy będę nadal pisać bo nie lubie już tego oto bandu tak jak lubiłam. 
Może będę może nie. 
Wszystko zależy od Was :)
:))))))))))))

sobota, 6 września 2014

15~Problem.

Sophia spojrzała się na mnie z aż przesadną nienawiścią, ja natomiast uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam głowe na ramieniu ukochanego. 
-No słucham.-Biedny Liam.
-Ty głupia suko!-dziewczyna podniosła się z miejsca żeby zdzielić mnie w twarz, ale zanim się obejrzałam to Niall złapał Ją za włosy i położył Jej głowę na stoliku dzielącym Nas i pare. Nie spodziewałam się tego.
-Tylko Ją kurwa tknij to Ci łeb rozjebie .-warknął. Liam natomiast siedział tak jak wcześniej i wpatrywał się we mnie. Po chwili Horan puścił jej głowę ponieważ oderwałam Go od Niej, spodziewałam się wiele po nim, ale tego? W życiu. Jego szybkość w ogóle reakcja, pewnie ma to wrodzone. Nigdy nie podejrzewałam że będę z kimś takim, nie podejrzewałam że w ogóle z kimkolwiek będę.
Liam wstał z miejsca i podszedł do Niall'a,
-Powiem ci Horan tak, Sophia nosi dziecko więc jeżeli właśnie przez Ciebie Jemu coś się stało to rozjebie Emily o ścianę a ciebie utopie.-Blondyn zaśmiał się i pokazał szatynowi środkowy palec.
Sophia natomiast wstała i pobiegła jak podejrzewam do ich sypialni. 
Pewnie myślicie że jestem wredną suką, ale coś za coś. Zmieniłam się przy nim. Czy na dobre? Nie wiem. 
Powiedziałabym że na złe, ale to już wy musicie ocenić. 
-Co to było?-warknął.
-Ona mi, ja Jej.-odwróciłam wzrok.
-To dziecko Liama?
-Jeżeli był z Nią cztery lata temu to oczywiście że Jego.
-Ja pierdole.-chłopak złapał się za głowę. 
-No przepraszam, ale Ona chciała Nas skłócić.
-I jej się udało.-wstał z kanapy i zmierzał w kierunku mostku. 
-Gdzie idziesz?
-Na spacer.-mruknął pod nosem. 
Czemu Go to tak zdenerwowało?Czemu? A może On wiedział?

**Niall**


Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa. 

To było cztery lata temu, to nie mogło mieć miejsca. Przecież to był jeden raz. 
A jeżeli to moje dziecko? Ale to niemożliwe..Niemożliwe. 
Chodziłem po plaży i rozmyślałem nad tym tak długo ile musiałem. 
-Musimy porozmawiać.-usiadłem na piasku obok dziewczyny.
-Podziękuj tej swojej dziwce za zniszczenie mi związku. 
-Gdyby kurwa nie to że tam są dzieci.-wskazałem palcem na grupkę małolatów grających w piłkę.
-To bym Cię zajebał za nazwanie Ją dziwką.-dodałem.
-Obojętne mi to.
-Sophia...
-Nie, to nie Twoje dziecko.-Wiedziałem to od początku, ale teraz mam pewność.
-On Ci wybaczy.-mruknąłem i wstałem.

**Emily**

-Liam..-otworzyłam drzwi od ich sypialni, chłopak leżał zupełnie pijany.
-Spieprzaj.-mruknął i zabrał się za kolejną butelkę wina.
-Uspokój się.
-A co byś zrobiła jakbyś dowiedziała się o którymś z tych dzieci Niall'a ode mnie na przykład? Oo już wiesz.
-Co Ty mówisz?
-Serio myślisz że obchodziło Go to czy dziewczyna zajdzie w ciąże czy nie? Mylisz się.-zabolało. Nawet bardzo.
Westchnęłam i opuściłam pomieszczenie. Poszłam na pokład i oglądałam zachodzące słońce, wyglądało to pięknie wręcz bajkowo.
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum fal. Mogłabym tu zamieszkać. 
Po chwili poczułam że ktoś siada obok mnie. 
-Hej kochanie.-pocałował mnie w policzek.
-Goń się.



~*~
Hej! 
Jest 15 :)
Mam nadzieje że się podoba :)
PS. Wiem że to czytasz Seba XD Kocham Cię <3
15 komentarzy=next.
(przepraszam że krótki, ale nie mam za bardzo czasu)


poniedziałek, 1 września 2014

Zmiany.

Hej wszystkim :)
Po pierwsze chciałabym przeprosić że nie ma tak długo rozdziału, ale przez ostatni tydzień dużo się działo i nie miałam głowy do tego. 
Jutro pierwszy dzień szkoły :( Koniec laby ://
Od jutra rozdziały będą się pojawiać w weekendy (od pt. do nd.) oczywiście zależy od tego ile będzie komentarzy.
Gdy będę mieć wolny czas i będę w stanie to będę pisać. Może jutro pojawi się rozdział (nic pewnego.)
No nic. Chciałam Wam życzyć miłego roku szkolnego o ile On w ogóle może być miły i samych sukcesów w szkole :)
Kocham Was <3
Mrs.Horanxx

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

14.~Emily vs Sophia

-Dzwonię do Zayna, zaraz powinni wrócić.
-Co? Nie wiem czy dociera do Ciebie to że zabrało ich wojsko i FBI w tym mój pierdolony ojciec.
-To co? Wymiękają przy Harrym, Zaynie i Louisie. Chłopaki są najlepiej wyszkolonymi zabójcami na świecie i serio myślisz że daliby się tak złapać? Oni mają cel więc nie rycz.
-Co? Nie rozumiem.
-Niall Ci może wyjaśni jak wrócą.-Co? Ale kiedy Oni kurwa wrócą?
-Dobra, pa.-szatynka odłożyła telefon.
-I co?-mruknęłam ocierając łzy.
-Będą niedługo.-Czy ja jestem jedyną która tu nic nie rozumie? 
-Wytłumacz mi o co chodzi bo zaraz kurwicy dostanę.-nie wytrzymałam. Zresztą dziwisz mi się?
-Twój ojczulek myśli że przechytrzył Niall'a, myli się. Wiesz jak Nas znaleźli?
-Jak?
-Niall powiadomił kogoś z anonimowego telefonu, chciał żeby twój ojciec przyjechał i chce się zemścić.
-Nadal nie rozumiem
-To słuchaj...On chce zabić Twojego ojca.-Jeszcze pare dni temu poparłabym ten pomysł w pełni, ale teraz? Nie wiem.
Wstałam i pobiegłam do sypialni. Otworzyłam szafę i wyłożyłam wszystkie moje rzeczy do plecaka który miałam ze sobą. Muszę stąd uciec, wykorzystać okazje...może i Go kocham, ale nie wiem czy mogę tak żyć.
-Co Ty robisz?-Lubię Cię Sophia ale spierdalaj. 
-Idę się przejść.
-Z plecakiem?
-A jakby zaczęło padać? Pozatym mam tam wodę i kanapkę, chcę zobaczyć okolicę.-Przyjrzała mi się dokładnie i skinęła głową po chwili nie było już jej.
Zabrałam telefon i udałam się na pokład. Gdy byłam już na małym mostku łączącym jacht z portem usłyszałam krótkie "Gdzie kolwiek byś była On i tak Cię znajdzie". Musze zaryzykować, jednak perspektywa życia w wielkiej willi w luksusie a błąkania się na świecie bierze przewagę. Nie. Emily idż...rozum nie pozostaje bez głosu. Emily zostań...serce zresztą też. Wywróciłam oczami i wróciłam na pokład. Sophia tylko się zaśmiała,odpowiedziałam Jej środkowym palcem i poszłam do sypialni mojej i tego przygłupa. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. 
-Radzę Ci być grzeczniejszą.-przypałętała się.
-Bo?
-Bo Horan się dowie że chciałaś zwiać.
-Chciałam się przejść, ale wmawiaj sobie...no pewnie.
-Grzeczniej blondzia.-No nie wytrzymałam, podniosłam się.
-Posłuchaj mnie uważnie, jestem dziewczyną Niall'a i to jest jego jacht, podobnie jak Ja więc to ty bądź grzeczniejsza bo to nie twojego ojca dzisiaj chcą zabić kochana i wiesz co? Spierdalaj bo to nie Twoja sypialnia.-Przesadziłam, ale mam zły humor.
Spojrzała się na mnie zdziwiona i oburzona i opuściła pomieszczenie. Chwila spokoju. Wreszcie...
Zamknęłam oczy i dłonią dotknęłam mojej szyi, piekła. Miałam na Niej pełno malinek po wczorajszej nocy, było niesamowicie. Zasnęłam...dopiero co wstałam, ale pod wpływem tych wszystkich wydarzeń byłam tak zmęczona że po prostu zasnęłam jak zabita.
Obudziły mnie czyjeś usta na moich ustach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam niebieskie prawie że błękitne oczy.
-Jak mogłeś?!-podniosłam się gwałtownie.
-No przepraszam że żyje.-zaśmiał się i podniósł ręce do góry.
-Dobrze wiesz że nie o to chodzi.
-Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć o tym wszystkim? O tym anonimowym telefonie i tej akcji.-dodałam.
-Przepraszam kochanie, ale chciałem Ci zrobić niespodziankę plus mam dobrą wiadomość.
-No słucham.
-Twój ojciec żyję, ale nie ma naszych akt.
-Czyli?
-Jesteśmy niewinni jak niemowlęta, nie musimy się ukrywać.
-Przecież cały świat dobrze wie kim jesteś.
-Ale sąd i policja nie ma na to dowodów.-uśmiechnął się szeroko.
-A wiesz dla kogo to zrobiłem?
-No słucham.
-Dla Ciebie kochanie.-nie wytrzymałam, rzuciłam się na Niego i zaczęłam przytulać najmocniej jak tylko mogłam, jest jedyną osobą którą kocham tak mocno.
-Kocham Cię.-pocałowałam go w policzek.
-Gdybyś kochała to byś nie chciała uciec.-oderwał się ode mnie i wstał zły.
-Słucham?
-Sophia mi powiedziała.-Głupia suka, a myślałam że się lubimy.
-Po pierwsze nie chciałam uciec tylko chciałam iść na spacer.
-Z plecakiem?
-Mam tam wodę.-Spojrzał się na mnie i zaczął iść w kierunku plecaka. Rzuciłam się z łóżka na Horana i próbowałam powstrzymać.
-Chciałaś iść na spacer z ubraniami?-spojrzał na mnie surowym wzrokiem.
-To coś złego?-wyszczerzyłam się chcąc załagodzić sytuacje.
-Spierdalaj.-mruknął i wyszedł z sypialni, Sophia! grrr, kurwa mam ochotę Ją wyrzucić rekinom na pożarcie, wiem że brzmię jak jakiś psychopata, ale zniszczyła mój związek. Ma racje, chciałam uciec bo miałam tak pogmatwane myśli że połowy z Nich nie pamiętam, ale żeby mówić od razu Niallowi? Ciekawe co by zrobiła gdyby Liam się dowiedział o naszym sekreciku...
Wyszłam na pokład, nikogo nie było.
-Więzień 1069!-wiem, jestem taka zabawna. Usiadłam na leżaku a po chwili zobaczyłam blondyna z papierosem w ustach.
-Czego?
-O co się gniewasz?-wiadomo o co Emily, głupia jestem.
-No zgadnij, może dlatego że osoba którą pokochałem tak mocno w tak krótkim czasie chciała uciec? Hmm... nie to nie to.-warknął i zgasił szluge.
-No przepraszam Cię, miałam mętlik w głowię, nawet nie weszłam na ląd...rozum kazał iść, ale serce zabroniło.-spojrzał się na mnie. Stanął jak wryty. Podniosłam się z leżaka i podeszłam do Niego. 
-Kocham Cię.-po moich policzkach leciały łzy, nie były to łzy szczęścia...były to łzy bardziej nadziei i smutku. Spojrzał się na mnie i przytulił.
-Przepraszam.-mruknął.
-Kocham Cię najbardziej na świecie.-dodał. Spojrzałam mu prosto w oczy i zaczęłam całować, nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Kocham Go, ile razy już to mówiłam? Nie wiem, ale będę powtarzać do końca moich dni.
-No proszę jaka sielanka.-Liam i Smith usiedli na kanapie. Nie udało Ci się Sophia.
Niall objął mnie w pasie, dotykając dłonią mojej pupy co bardzo mi przeszkadzało,ale gdy przypomniałam sobie o kochanej koleżance to przestało. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dosiedliśmy się do Nich.
-Co u zakochanej pary?-Payno się zaśmiał na co Horan oblizał usta i poruszył brwiami w ten sposób do mnie. Poczułam to ciepło na policzku. 
-A co u dziecka Sophia?-szatynka spojrzała się to na mnie to na Liama. 
-Jakiego dziecka?-zapytał zdezorientowany Li. 1:0 dla mnie Smith. 


~*~
I tym oto akcentem kończę 14 rozdział :)
Mam nadzieje że Wam się podobał ;)
12 komentarzy=następny rozdział.
Całusy :*
Mrs.Horanxx

czwartek, 21 sierpnia 2014

13.~Suprise!

(UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne , czytasz to na własną odpowiedzialność.)

O Boże, o Boże, o Boże. Gdzie Oni są? Rozglądaliśmy się z Niall'em na wszystkie strony.
-Co wy robicie?-usłyszeliśmy śmiech Liama dochodzący z jachtu.  
-Szukamy Was idioto.-warknął Horan, On jest zły? Właściwie to nic się nie stało więc nie wiem o co On się w ogóle gniewa. 
Weszłam po drabince na pokład i udałam się do Naszej sypialni, muszę odpocząć od wszystkiego. Muszę zamknąć oczy i przemyśleć to wszystko. Zasnęłam. 
Obudził mnie blondyn który przyszedł i położył się obok mnie. 
-Kochanie?-mruknął mi do ucha, muszę przyznać że po moim ciele przeszły ciarki podniecenia. 
Odwróciłam głowę tak aby nasze twarze były na przeciwko siebie. I wtedy zobaczył. Zobaczył pełno łez na moich policzkach, płakałam...nawet powiedziałabym że wpadłam w rozpacz, czemu? Z tęsknoty? Za kim? Za starą Rose, za dawnym tatą...nie tym kutasem który pieprzy moją przyjaciółkę, ale za tym kochanym tatą który jechał przez połowę stanu żeby kupić mi wymarzoną zabawkę, takiego tate chce, nie chodzi mi tutaj o sprawy materialne, ale o osobę. Wszystko zmieniło się gdy został dyrektorem tego gówna. A jeszcze gorzej było gdy zaczęłam pracować w więzieniu.
-Co się dzieje Em?-otarł łzy z policzków.
-Ja chcę wrócić do taty.-i znowu płakałam, tym razem wtuliłam się w Irlandczyka, ten za to gładził moje plecy i uspokajał mnie.
-Spójrz na mnie kotku.-poprosił, spojrzałam mu prosto w oczy i zobaczyłam to. Miłość do mnie, a może mi się zdaję?
-Tak?
-Jak sprawa trochę ucichnie to znajdę Go i przeprowadzę z Nim poważną rozmowę.-Już widzę tą poważną rozmowę, weźmie ze sobą tych idiotów i będą bić mojego ojca a nawet może zabiją, jeszcze tydzień temu chciałam żeby to zrobili, ale teraz mi przeszło.
-Nie, nie kontaktujmy się z Nim.-pocałowałam go w policzek, Emily zrób to.
-Kocham Cię.-powiedziałam najszybciej jak mogłam.
-Powiedz to wolniej.-zaśmiał się chłopak i odgarnął mi włosy z twarzy
-K.O.C.H.A.M C.I.Ę-powiedziałam najwolniej jak mogłam
-Ja Ciebie też aniołku.-namiętnie pocałował mnie w usta, oddałam pocałunek.
-Mój Niall.-zaśmiałam się.
-Moja Emily.-cmoknął mnie w policzek i wstał z łóżka.
-Gdzie idziesz?
-Pod prysznic, idziesz ze mną?-Poruszył w ten śmieszny sposób brwiami. Bardzo chciałam odpowiedzieć że tak, ale wtedy zrozumiałam że była bym nago...a tego bym nie chciała. Wstydzę się. 
-Innym razem.-puściłam mu oczko, chłopak wszedł do łazienki a ja udałam się na pokład...było już po 19.
Sophia siedziała na kanapie i oglądała zachód słońca. 
-Pięknie co nie?-zaczepiłam dziewczyne po czym usiadłam na przeciwko Niej.
-Już niedługo.-mruknęła smutno.
-Co niedługo?
-Pojadą na akcje, bardzo niebezpieczną akcje. Nie powiedział Ci?-miała łzy w oczach.
-Jeszcze nie.
-Mi Liam tak.
-To nie jest tak że ja mu zabraniam, chociaż może i tak jest...ja wiem że to jego życie, narkotyk, praca, ale za każdym razem gdy nie wraca na noc po mojej głowie błądzą myśli ze znakiem zapytania czy On wróci, czy jeszcze żyje a czy może przyjdzie do mnie rano któryś z chłopaków i powiedzą że zginął, niedługo dowiesz się o czym mówię.-Boże.
-Soph!-Liam wydzierał się z ich sypialni.
-Dobra idę.-mruknęła i poszła do Payne'a.
Siedziałam tak i myślałam nad tym co powiedziała mi dziewczyna, zaczynam się o Niego bać, jeszcze 2 dni temu nienawidziłam Go z całego serca a teraz kocham. Co się z Tobą dzieje Emily?
Po chwili zobaczyłam blondyna ubranego w garnitur, wyglądał nieziemsko. Gdybym była facetem to powiedziałabym że niezła dupa z Niego. 
-Mogłeś powiedzieć że mam się przebrać.-zaśmiałam się.
-I w tym wyglądasz nieziemsko kochanie.-podał mi rękę i puścił muzykę.
-Ale ja nie umiem tańczyć.-mruknęłam.
-Misiu, ja wiem o Tobie wszystko...a także to że wygrywałaś każdy konkurs, nic nie ukryjesz.-zachichotał.
I zaczęliśmy tańczyć, było bardzo miło...po wszystkim usiedliśmy na kanapie i popijaliśmy szampana, przy Horanie zostanę alkoholikiem.
-Kocham Cię.-mruknął mi do ucha.
-Nie wiem ile razy to dzisiaj słyszałam, ale więcej niż w całym moim życiu.-uśmiechnęłam się.
-Też Cię kocham.-dodałam po chwili.
-I jeszcze jedno-odłożył kieliszek na stolik.
-Nie tylko Cię kocham,ale chcę się z Tobą kochać.-położył rękę na moim kolanie i przesuwał Ją wyżej...tym gestem doprowadził mnie do podniecenia więc co będzie później?
-Czy to nie za szybko?-złapałam jego dłoń która prawie była na moim podbrzuszu. 
-Czyli nie chcesz?
-Chcę,aleee
-Ja wiem że jesteś dziewicą, będę delikatny kochanie.-wstał i podał mi dłoń, złapałam Ją i wstałam. Skierowaliśmy się w stronę naszej sypialni. 
Niall położył mnie delikatnie na łóżku...rozpiął swoją koszulkę i zdjął mi bluzkę, zaczął składać pocałunki na mojej szyi schodząc do brzucha.
-Stój.-złapałam go za twarz gdy chciał zdejmować mi spodenki.
-Nie bój się-pocałował mnie w usta i powrócił do poprzedniej czynności.
Zdjął mi spodenki i zostałam tylko w bieliźnie. Bałam się, nie wiedziałam co mam robić, ja nawet z nikim się nie całowałam poza Niall'em.
Zaczął masować mnie w czułym miejscu, czułam skrępowanie i przyjemność 2 w 1.
-To co? Zdejmujemy?-zanim zdążyłam odpowiedzieć to nie miałam już na sobie stanika, piersi zakryłam dłońmi.
-Kochanie...czego się wstydzisz? Jesteś perfekcyjna, zabierz ręce.-wziął moje dłonie i splótł nasze palce, zaczął mnie namiętnie całować, nasze języki toczyły wojne. Wygrał blondyn.
Po chwili nie mieliśmy na sobie już nic. W żadnym wypadku nie chciałam patrzeć w dół, patrzyłam w sufit. 
-Ej.-złapał mnie za policzek.
-Patrz mi w oczy kochanie.-mruknął i wszedł we mnie, myślałam że zaraz gardło zedrę, rozrywał mnie od środka. 
-Niall!-krzyknęłam głośno.
Obudziłam się około 9 rano, mojego ukochanego nie było mnie, ale cały czas czułam zapach Jego perfum i szamponu w pościeli i w poduszce. Wczoraj było idealnie. Nie było słychać nikogo, ani Sophii, ani Liama, ani Horana... Oni przecież są tacy dosyć głośni.
ubrałam na siebie majtki i t-shirt i już szłam schodkami na pokład, nagle zobaczyłam trzy postacie ubrane na czarno, mieli broń.
-FBI!Ręce do góry!-o kurwa. Zrobiłam co kazali i weszłam na pokład. Tam zobaczyłam skutego blondyna który leżał na podłodze i zapłakaną Sophię i również w tym samym stanie co Niall'a Liama. 
Dziewczyna podbiegła do mnie pomimo ostrych zakazów wojska i FBI i przytuliła się do mnie.
Po chwili zza 3 goryli wyłonił się On.
-Tata?-mruknęłam pod nosem.
-A więc sukinsynu, mogłeś żyć, ale wybrałeś śmierć. Na polecenie sądu najwyższego skazuje Cię na karę śmierci poprzez pstryczek, uroczystość jeżeli tak mogę nazwać zabicie skurwysyna odbędzie się za dwa dni, zabierzcie tych dwóch!-po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Wiesz co Jackson?-Niall serio? A zresztą nie masz nic do stracenia.Ojciec skierował wzrok w stronę Horana.
-Twoja córka ma zajebiste ciało i dobrze się Ją ruchało dzisiaj w nocy.-zaśmiał się głośno i spojrzał się na mnie. Zrobiłam się cała czerwona. Nie mogę uwierzyć że On to zrobił.
-Przynajmniej coś poruchałeś chuju przed śmiercią.-ojciec zadrwił i wyszedł na ląd. 
-Szefie a co z dziewczynami?
-Zostawcie Je tutaj!-Nie aresztują Nas? Zresztą za co? Nie no...mnie mają za co, ale widzę że łaskawy tatuś mnie uratował. Gdy tylko zabrali Payne'a i Horana usiadłam na kanapie i zaczęłam ryczeć.
Sophia szukała czegoś w telefonie patrząc z nadzieją w ekran.
-Co Ty robisz?-zapytałam zapłakana.


~*~
No i ten 
Się narobiło :D
To mój pierwszy +18, więc przepraszam za  błędy ;d
Jak Wam się podoba? Myślicie że uratują chłopaków?
+ASK  który jest askiem stworzonym wyłącznie na wasze pytania :) Więc jak macie jakiekolwiek pytanie to pytajcie śmiało.
10komentarzy=następny rozdział :)
Mrs.Horanxx
Całusyy :*


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

12.~You&I

Niall prawie zadławił się śniadaniem.
-Mówisz poważnie?-popił sokiem.
-Całkiem poważnie.-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.-wstał i podarował mi namiętny pocałunek w usta, odwzajemniłam gest. 
-Co dzisiaj będziemy robić?-uśmiechnęłam się zajadając jajecznice, była pyszna. 
-A co chcesz? Może popływamy?
-Ale jachtem czy w pław?-zaśmiałam się.
-Tym i tym, możemy powiedzieć kapitanowi żeby odpłynął tak dalej od lądu i się tam pokąpiemy.-skończył jeść, szybki jest.
-No okej.-uśmiechnęłam się i wzięłam mój i jego talerz i zaniosłam do kuchni, chciałam pozmywać, ale Horan zabronił mi mówiąc że zaraz przyjdzie załoga.
-Kocham Cię.-przytulił się do mnie, jeżeli mam być szczera to jest za wcześnie żeby wyznawać takie rzeczy, jesteśmy razem przez może pół godziny? Tak jak mówiłam...szybki jest.
-To kiedy płyniemy?-Na pokładzie ujrzałam Liama z Sophią.
-No zaraz.-zaśmiał się Niall do Payne'a.
Wyrwałam się z uścisku blondyna i podeszłam do dziewczyny.
-Hej.-uśmiechnęłam się i podałam Jej rękę, zamiast odwzajemnić gest szatynka przytuliła mnie i wyszeptała "Dziękuje" wiedziałam że chodzi Jej o wyciągnięcie chłopaków, ale ja nic takiego nie zrobiłam.
Poszłyśmy usiąść na kanapie na najwyższym pokładzie, słońce dawało się we znaki, było gorąco. 
-I co tam u Ciebie i Niall'a?-uśmiechnęła się dziewczyna popijając drinka. 
-Postanowiliśmy że spróbujemy, ale skąd Ty wiesz o...-nie zdążyłam zapytać.
-Liam.-zaśmiała się. 
Po chwili usłyszałam głosy, były to głosy załogi...nie rozumiem po co Oni tutaj, wystarczy kapitan, sama umiem zrobić jedzenie i nalać picie, po 5 minutach obok mnie siedział Niall. 
-To co robimy?-blondyn zaczął całować mnie po szyi.
-My tu jesteśmy-Liam się zaśmiał. Płynęliśmy przez godzinę i jacht się zatrzymał.
Chłopaki poszli do wody a my opalałyśmy się, muszę przyznać że świetnie się z Nią dogaduje...jest miła,  ułożona i zabawna...mamy bardzo podobne poczucie humoru. 
-Mam pytanie Soph..
-Śmiało.-Dziewczyna podniosła głowę z leżaka. 
-Jak było z Justiną i Niallem?-dziewczyna westchnęła i zaczęła mówić. 
-A więc...Poznali się w klubie, spędzili razem noc i to wszystko...Ona chciała z Nim być a On powiedział że może go w dupe pocałować i potem przypałętała się do Stylesa a ten się w niej zakochał.-Czyli mówił prawdę...teraz mi głupio. Przytaknęłam i zamknęłam oczy, ciepłe promienie słoneczne ogrzewały i opalały moją skórę, coś czuje że wieczorem będę cała czerwona, dosłownie po minucie poczułam mokre ręce na moich plecach. Odwróciłam głowę i zobaczyłam mokrego Horana.
-Posuń się.-mruknął.
-Weź sobie drugi leżak.-pokazałam mu język. Chłopak podniósł mnie i zaczął iść w stronę burty.
-Ej nie!-trzymałam Go z całych sił żeby tylko mnie nie wrzucił.
-A kochasz mnie?-zaśmiał się.
-Puść mnie!-zaczęłam się wykłócać.
-Serio chcesz żebym Cię puścił?-spojrzałam za burtę i zrezygnowałam z prośby. 
-Nie.-zaśmiałam się. Po chwili Niall siedział na leżaku a ja na Niall'u, nawet wygodny jest.
-Idziesz do wody?-Sophia zwróciła się w moim kierunku, spojrzałam na blondyna i znowu na dziewczyne.
-Idę.-uśmiechnęłam się.
Sophia stanęła przy burcie i skoczyła, co? To my mamy skakać?
-Skaczesz?-krzyknęła z dołu przytulając się do Liama.
-A muszę?-mruknęłam patrząc w dół.
-Chodź, skoczysz ze mną.-odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego ukochanego.
-Ale ja się boję.
-Ze mną się boisz?
-Z Tobą to już w ogóle.-zaśmiałam się. 
-Bardzo śmieszne.-cmoknął mnie szybko w usta i złapał za rękę.
-Pamiętaj że Cię kocham jakbyśmy nie przeżyli.-zaśmiał sie głośno.
-Co?-zanim zdążyłam zapytać to skoczyliśmy, czułam dłoń Niall'a w mojej, i całe szczęście. Głęboko tu.
-To co?-chłopak mruknął mi na ucho
-Ale co?
-Szybki numerek w wodzie?-zachichotał. Ja mam nadzieje że On żartuje.
-Co?-puściłam Jego rękę.
-Żartuje przecież!Rekiny by podpłynęły.-zaczął się głośno śmiać.
-To tutaj są rekiny?-zaczęłam panikować, boję się ich panicznie od zawsze.
Nic mi nie odpowiedział tylko zanurkował i zaczął mnie wciągać pod wodę. Nienawidzę takich zabaw, gdy byłam mała to pojechałam z tatą nad morze i właśnie stosował zabawę w rekina, nie umiałam jeszcze pływać i prawie się utopiłam, On nigdy nie miał wyczucia. 
Wciągnął mnie pod wodę i zaczął całować,oddałam pocałunki, ale pokazałam że muszę na powietrze...pomógł mi wypłynąć ponieważ prawie już traciłam przytomność.
-Okej?
-Widzę że Liam też się w to bawi.
-Co?-blondyn spojrzał na miejsce gdzie przed chwilą byli Liam i Soph.
-No nie ma ich. 
-Ale On nie robi takich rzeczy.-To gdzie Oni są?


~*~
Ja wiem że 12 jest nudna :( 
Ale takie rozdziały też muszą być.
Nie martwcie się, w 13 będzie się działo. OJ BĘDZIE. 
Mam nadzieje że jednak nie jest jakoś bardzo źle. 
10komentarzy=następny rozdział

czwartek, 14 sierpnia 2014

11.~New life

Chłopak pociągnął mnie w stronę biura mojego ojca. 
-Co ty chcesz zrobić?-Zaraz, przecież tu jest okno. Kurwa, nie.
-Ja skoczę pierwszy a Ty za mną, złapię Cię.
-Nie.-Nogi zaczęły mi drżeć. 
-Musimy, to jest jedyna szansa. Jeżeli teraz Nas złapią to mnie dadzą na krzesło elektryczne a Tobie na dożywocie.-po moim policzku zaczęły spływać łzy. 
-A jak my uciekniemy?
-Widzisz tamto lambo?-wskazał palcem na auto 200m od więzienia.
-Nim uciekniemy, kluczyki mam w plecaku.-Skąd On w ogóle ma to przebranie i ten plecak?
Niby jesteśmy na 1szym piętrze, ale dla mnie i tak to jest wysoko. Niall skoczył. Ja pierdole. Nie dam rady...
Zamknęłam oczy i skoczyłam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Horana trzymającego mnie na rękach. 
-Dzięki.-puścił mnie i pobiegliśmy do tego samochodu. 
Blondyn odpalił auto i pojechaliśmy.
-Możesz iść spać, trochę minie zanim dojedziemy na miejsce.-położył swoją rękę na moim kolanie.
-To gdzie my jedziemy?
-Na moje prywatne lotnisko a potem na jacht, musimy się trochę chować.-Chować, tak? I On nie chce się wyróżniać z tłumu lecąc prywatnym odrzutowcem i rejsem jego jachtem, tak? No to Panie Horan pogratulować pomysłu. 
-No okej.-zamknęłam oczy i zapadłam w sen. Obudził mnie wrzask Harry'ego. 
Otworzyłam oczy i wtedy zrozumiałam że jestem na rękach Niall'a.
-Co Ty robisz?-mruknęłam zaspana.
-Niosę Cię do samolotu.
-A nie mogłeś mnie obudzić?
-Tak słodko spałaś.-zachichotał. Tak jasne, kłam dalej Horan. Zeskoczyłam z Jego rąk i odepchnęłam Go. Stanęłam na środku drogi i zaczęłam płakać. Po co mi była praca w więzieniu, gdyby nie to że tam pracowałam to nie musiałabym się ukrywać i być z Nim. Upadłam na kolana i nadal płakałam. Po chwili poczułam że ktoś mnie podnosi. 
-Zostaw mnie.-wstałam i szczerze nie wiedziałam co ja mam teraz zrobić.
-O co Ci kurwa chodzi?!-niebieskooki wydarł się na mnie. Super.
-Ty myślisz że ja nie wiem? Że ja nie wiem o tym że mnie wykorzystałeś żeby wyjść? Myślałeś że jestem kurwa taka głupia?!To się kurwa myliłeś!Wolałabym umrzeć niż z Tobą być!-przesadziłam? Nie. To On przesadził.
-Co? Kto tak Ci powiedział? Serio myślisz że byłabyś potrzebna do mojej ucieczki? Poważnie? Nikt Cię nie potrzebował do tego. Ja Cię potrzebowałem, ale wiesz do czego?
-No słucham...
-Do miłości kurwa! Zakochałem się w Tobie! Może na początku ściemniałem, ale później się zmieniło a teraz kurwa mać do samolotu.-wskazał palcem na odrzutowiec. Wyczułam w Jego głosie załamanie.
Poszłam w kierunku który mi wskazał, przywitałam się z kapitanem i usiadłam na siedzeniu. Przez okno widziałam jak Niall...zaraz kurwa czy On płaczę? Panie i panowie Niall James Horan morderca bez serca płaczę! Oklaski dla Emily  Jackson. 
-Coś Ty kurwa mu powiedziała?-na pokład przyszedł Harry.
-Prawdę?-warknęłam i odwróciłam swój wzrok na moje buty. 
-Jaką prawdę?! On nigdy nie miał łez w oczach, on nigdy nie był smutny! 
-Powiedziałam mu że wolałabym umrzeć niż z Nim być! Zadowolony?
-Ale dlaczego? Podobno byłaś w Nim tak szaleńczo zakochana a On w Tobie?-Że co proszę?
-Przecież kazałeś mu udawać.-mruknęłam.
-Słucham? Kto Ci tak powiedział?!-powiedzieć?czy nie powiedzieć?
-Twoja żona.-mruknęłam prawie nie słyszalnie..
-Moja żona, moja kurwa jebana żona! I czemu kurwa zmyślasz?-podniósł na mnie rękę, ale po chwili leżał na ziemi. Zobaczyłam wściekłego Horana. 
-Nic Ci nie jest?
-Nic.
Styles podniósł się i gdy chciał uderzyć Niall'a do samolotu wparował Zayn. 
-Co Wy kurwa odpierdalacie?!Harry wypad!-szatyn opuścił odrzutowiec a za nim mulat.
Niall przysiadł się do mnie.
-Możemy porozmawiać?-zaczął.
-Słucham.
-Ja nie wiem kto ci to powiedział, ale to jest kłamstwo, musisz mi uwierzyć bo nie masz wyjścia.
-Dlaczego miałabym wierzyć tobie a nie Justinie?
-Justinie?
-Tak, jej.
-Może dlatego że zanim była z Harry'm to spędziła ze mną noc?-No dalej Horan, co jeszcze?
-I co? Niby jest zazdrosna?
-Tak?
-A to dlaczego?
-Może dlatego że chciała ze mną być a ja Ją wyśmiałem?
-A możesz nie zaczynać każdego zdania od może?
-Może.-obydwoje zaczeliśmy się śmiać.
-Powiedzmy że Ci wierze.-uśmiechnął się i pocałował mnie w usta.
-Ale to nie znaczy że jesteśmy razem.-dodałam po chwili.
-Wiesz ile dziewczyn dało by się zabić za noc ze mną? A Ty to możesz mieć co noc i nie chcesz skorzystać.-chciałam już powiedzieć że możemy spróbować, ale właśnie wszystko zepsuł.
-W tej chwili wszystko zepsułeś Niall.-Nic nie odpowiedział tylko zaśmiał się patrząc na mój biust.
-Panterka?-Właśnie zorientowałam się że mam trochę prześwitującą koszulkę i nie było to najlepszym pomysłem żeby zakładać stanik w panterkę. Brawa dla mnie.
-Ja ci tu coś mówię a Ty jak zawsze.-mruknęłam i przeniosłam się na drugi koniec samolotu. 
Nie odezwałam się do Niego do końca lotu. Wylądowaliśmy i czekało na nas auto. Zgadnij jakie.... lamborghini, no oczywiście. Jakiś fan mam rozumieć?
Gdy spytałam się ile będziemy jechać to tylko przyśpieszył. Zignorował mnie.
Zatrzymał auto przy jakiejś luksusowej marinie i rzucił krótkie "wychodź".
Wyszłam z auta i od razu spotkałam się z wzrokiem ludzi. Jakieś dwie tapeciary patrzyły sie na mnie z zazdrością. Niall też to zauważył, odwrócił się do Nich i zaśmiał się. 
-Trzymaj.-podał walizke.
-Okej, będę ci nosić rzeczy.-mruknęłam.
-Tam są twoje rzeczy.
-Moje rzeczy?
-Twoje nowe rzeczy.-przytaknęłam i wzięłam walizkę.
Horan zamknął bagażnik i zaczął iść po mostku prowadzącym do wielkiego jachtu. Podejrzewam że to Jego.
-Witam pana i panią Horan.-kapitan nas przywitał. Myślałam że wybuchnę śmiechem. Pani Horan. Hahahaha.
Od razu poszłam do Naszej sypialni, chociaż bardziej bym reflektowała spanie na leżaku na pokładzie niż z nim, ale cóż. Po chwili zobaczyłam Niall'a bez koszulki w samych bokserkach, miałam ochotę rzucić się na Niego, ale nie. Emily musisz być silna.
-A Ty co?
-Nie moge tak przy tobie być? W końcu jesteś moją dziewczyną.
-Nie jestem Twoją dziewczyną.
-Jesteś.
-Ni...-moją wypowiedź przerwał namiętnym pocałunkiem. Złapałam go za włosy i zaczęłam oddawać pocałunek. Samo się stało. Położył mnie na łóżku i zaczął całować moją szyję. 
-Nie, nie, nie.-odepchnęłam Go i wstałam.
-Nie?
-Nie dziś. Za wcześnie. Te pocałunki nie powinny mieć miejsca i dobrze o tym wiesz.-upomniałam Go i poszłam do łazienki aby się odświeżyć.
Wzięłam prysznic, ubrałam się w krótkie spodenki i luźną koszulkę a pod Nimi miałam kostium kąpielowy. Było coś około 10 rano. Cały dzień przede mną. 
Wyszłam na pokład i zobaczyłam Horana w fartuchu który nakładał nam jajecznicę. Co kurwa?
-Niall?-spytałam chłopaka.
-Słucham kochanie?-uśmiechnął się. 
-Coś się stało?
-A co się miało stać?-uśmiechnął się ponownie.
-Nie nic.-Blondyn poszedł do kuchni i po chwili wrócił ze szklankami soku i tym razem bez tego fartucha.
-Smacznego.-chciałam mu odpowiedzieć nawzajem,ale co innego napatoczyło mi się na język.
-Możemy spróbować...


~*~
11! :)
Mam nadzieje że was nie zawiodłam :D
+
dziękuuuuje za ponad 2000 wyświetleń :)
9komentarzy=następny rozdział :)
Kocham Was <3
Mrs.Horanxx

niedziela, 10 sierpnia 2014

10.~Pain

-Pojebało Cię?-słyszałam zachrypnięty głos wydzierający się na kogoś. Po chwili otworzyłam oczy i zobaczyłam Justine która klęczała przy mnie z wodą i okładem.
-Malik wypierdalaj!-mężczyzna wyszedł z biura Stylesa.
-Dziękuje.-mruknęłam do dziewczyny.
-Ale i tak Wam nie dam mapy.-dodałam po chwili.
-Nie musisz Jej nam dawać.-Harry pomachał papierem przede mną. No tak, straciłam przytomność.
-Kochanie, zabierz Ją do Jej domu i daj jej do zrozumienia że to my tu wydajemy polecenia a nie Ona.-warknął zielonooki do blondynki. Współczuje Jej, chociaż w tej sytuacji najbardziej to ja powinnam współczuć sobie. Weszłam do Jeep'a i tylko czekałam żeby z Niego wyjść. Chciałam mieć już spokój. Chciałam żeby sobie już uciekł i mnie zostawił w spokoju, wiem że tak nie będzie bo to jest Niall, najbardziej chamska osoba jaką poznałam.
-Emily.-Justina zatrzymała auto pod moim domem.
-Jutro ma być awaria prądu o 20, rozumiesz?
-I ty masz być przy Niall'u w tym czasie.-dodała po chwili. Chciałam Jej odpowiedzieć że nigdy w życiu, ale co ja moge?
-Rozumiem.-odpowiedziałam i wyszłam z auta.
-Cześć.-dodałam po chwili zanim huknęłam drzwiami od samochodu. 
Jak ja się cieszę że jestem już tak blisko domu. Otworzyłam drzwi frontowe, zdjęłam buty i rzuciłam torbę w kąt. Moje szczęście przerwała sielanka jaką zapewniali mi tata i Rose. 
-Moglibyście przynajmniej nie lizać się w kuchni?-warknęłam do Nich i sięgnęłam po sok, nalałam sobie i poszłam do swojego pokoju. Na wszelki wypadek zamknęłam swoje drzwi na klucz. Położyłam sok na stolik nocny i poszłam pod prysznic.
-Tego mi było trzeba.-mruknęłam gdy ciepłe krople wody leciały na moje ciało.
Wyszłam spod prysznica i opatuliłam  się ręcznikiem. Zmyłam makijaż i poszłam położyć się na łóżku.
Zamknęłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to blondyna. Przestraszyłam się bo zazwyczaj gdy zamknie się oczy to widzi się ukochaną osobę albo coś przyjemnego. Czy On może być ukochaną osobą? A tym bardziej przyjemną? Szybko ocknęłam się z moich myśli i odpaliłam laptopa. Zaczęłam szukać jakiegoś małego mieszkania dla siebie. Jak najdalej stąd. W sumie to nie wiem po co to robię bo i tak Niall mnie zabierze do tej swojej wyjebanej w kosmos willi, oczywiście według twierdzeń Stylesów.
Zamknęłam urządzenie i odłożyłam na podłogę. Przebrałam się w majtki i bokserkę. Weszłam pod kołdrę i zamknęłam oczy i przypomniała mi się moja mama, ta pani ze zdjęć. Jak pięknie byłoby teraz gdyby Ona żyła, bylibyśmy rodziną, prawdziwą rodziną. A nie jak teraz. Moja najlepsza przyjaciółka którą znam od zawsze z moim ojcem. Ci którzy twierdzą że ból fizyczny jest gorszy niż ból psychiczny są w wielkim błędzie. Ból fizyczny przechodzi szybciej, przynajmniej w większości przypadkach a ból psychiczny trwa dopóki nie spotka się kogoś kto zastąpi ten ból, czymś pięknym, wspaniałym, wiecznym albo czymś gorszym.
Rano obudził mnie sygnał mojego telefonu.
-Tak?-odebrałam zaspana.
-Pamiętaj o dzisiaj.-po drugiej stronie usłyszałam dotychczas nie znany mi głos.
-Z kim rozmawiam?
-Z Louisem, Louisem Tomlinsonem.
-Pamiętam o tym, tylko wytłumacz mi po co mam być z Nim w tym samym czasie?
-Jeżeli myślałaś że cię zostawimy to się myliłaś, gdy będziesz z Nami będziemy mieć pewność że nikomu nic nie powiesz.-warknął.
-Miłego dnia.-dodał po chwili i się rozłączył.
-Nawzajem chujku.-warknęłam i wstałam z łóżka. Przebrałam się w krótkie spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Nawet nie jadłam śniadania. Założyłam białe converse i wyszłam z domu zarzucając torbę na ramię. Pod domem oczywiście czekał kto?
-Harry.-mruknęłam patrząc na chłopaka który opierał się o maskę czarnego Jaguara.
Wyglądał tak. Tak jak Grecki Bóg, oczywiście nie lepiej niż Niall, kurwa o czym ja myślę? 
Nie lepiej niż Niall? Co? 
-O co chodzi?-warknęłam do szatyna.
-Chciałem żebyś bezpiecznie trafiła do pracy.-uśmiechnął się i otworzył drzwi od strony pasażera. Okej, robi się dziwnie.Jechaliśmy w ciszy, Harry zatrzymał swoje auto 500m od więzienia.
-Nie chce ryzykować.-mruknął.
-Okej, możesz mi dokładniej wyjaśnić co ja mam zrobić po tej awarii?-zapytałam.
-Niall wszystko wie, masz trzymać się Jego.-uśmiechnął się.
-A po co ja wam po tym?
-Nam? Raczej Jemu. To On chce Ciebie koniecznie. Uparł się, nic nie poradzę, spóźnisz się do pracy.
-No tak, cześć.
-Dzięki za podwózkę.-dodałam po chwili
-Do zobaczenia.-Harry uśmiechnął się.
Wysiadłam z auta, poczekałam aż Harry odjedzie i dopiero zaczęłam iść w stronę więzienia. Dzisiaj ostatni dzień.Wreszcie. 
-Twój ojciec chce Cię widzieć.-Na dzień dobry dostałam taką wiadomość od jednego ze strażników.
-Okej.-mruknęłam i wolno zaczęłam iść w stronę tego kutasa.
-Co?-weszłam do pokoju jak zawsze w nieodpowiedniej chwili ponieważ w jego pokoju był kto? Horan.
-Zapraszam.-warknął dyrektor. Niepewnie podeszłam do krzesła na którym siedział Niall i czekałam co powie tata. Bałam się, bałam się że coś podejrzewa, że coś zauważył.
-Zacznę prosto z mostu. Co waszą dwójkę do cholery łączy?!-Prawię upadłam gdy usłyszałam pytanie. On wie. Chłopak tylko odwrócił wzrok w moją stronę i się zaśmiał.
-Pan żartuje tak? Ja z Nią? Bez urazy, ale moja matka jest seksowniejsza od tej świętoszki.-zaczął się śmiać. Trochę a nawet bardzo mnie to zabolało. 
-A ja pozostawie to bez komentarza ponieważ sądząc że ja coś z nim to jest obelga.-Jak zawsze, dobra mina do złej gry.
-Strażnik!-Po chwili pojawiło się dwóch goryli i zabrało Niall'a do jego celi.
-Przepraszam córeczko.
-Wiesz co ci powiem? Spierdalaj!-krzyknęłam mu prosto w twarz, ale gdy już chciałam wyjść złapał mnie za rękę.
-Jutro ma cię już nie być w domu!-po chwili jego dłoń była na moim policzku. Uderzył mnie? Mój tata? Jedyna bliska mi osoba? 
-Nie będzie mnie już dzisiaj głupi chuju.-trzasnęłam drzwiami i poszłam do gabinetu pielęgniarek. 
Rose nie było. 
Siedziałam w papierach, między czasie był Liam który mówił jak bardzo się cieszy że będzie z Sophią. 
A ja? Ja z nikim nie będę. Chyba że liczy się Niall.
I tak nastała godzina 20:00. Ojca już nie było. Tak się składa że w pokoju mamy awaryjny bezpiecznik. wzięłam latarkę z szuflady i wszystkie dokumenty Niall'a jakie miałam. Schowałam do plecaka który miałam już naszykowany. Miałam w Nim pare ubrań. Mam nadzieje że pozwoli mi jakieś kupić. Jeżeli mnie nie zabije. Odsunęłam szafkę za którą były bezpieczniki i odłączyłam prąd. Wzięłam latarkę do ręki i zaczęłam iść w stronę celi Horana. Jego już nie było. Po chwili poczułam kogoś za mną.
-Tęskniłaś?-mruknął mi do ucha.
-Spierdalaj.-warknęłam do blondyna. 
-Słucham?
-Później pogadamy, mamy tylko 2 minuty.-złapał mnie za rękę i zaczeliśmy biec do stronę wyjścia awaryjnego. 
-KURWA!-było zamknięte.
-I co teraz?-zapytałam
-Mnie się pytasz? Ja pierdole. Jest jedno wyjście. Musimy głównym.
-Oni Nas zobaczą.
-Chuj z tym. Nie znajdą Nas.-pociągnął mnie w stronę głównego. Zastanawiało mnie jedno. Skąd On zna tak perfekcyjnie to miejsce?
Jemu jakże pięknym planom przeszkodziło to że przy wejściu był mój ojciec i 2 kolesi. I co teraz Horan?
-Niall.-ścisnęłam Jego rękę ze strachu, spojrzał się na mnie. Widziałam że nie wie co zrobić.
Boję się. Tylko nie wiem czego, że stracę Niall'a czy tego że nas złapią?



~*~
Cześć :)
I tak właśnie przychodzę do Was z 10 rozdziałem. 
Mam nadzieje że nie zanudzam.
W następnej części będzie jeszcze ciekawiej :))
+
Jeżeli chcecie mieć ze mną jakikolwiek kontakt, facebook, instagram, ask czy też twitter to piszcie na brunoo@op.pl  
8komentarzy=następny rozdział.
Kocham Was <3 
Mrs.Horanxx


wtorek, 5 sierpnia 2014

9.~Stupid and naive

-Na początku chciałem Cię po prostu zgwałcić i tyle ale teraz czuję do Ciebie coś czego nigdy nie czułem. Gdy tylko Cię widzę mam ochotę cię przytulić lub pocałować. Przy tobie się zmieniłem. Bardzo zmieniłem. 
Chcę stąd jak najszybciej wyjść żeby Cię stąd zabrać, gdzie tylko będziesz chciała. Malediwy, Monako, Monte Carlo, gdzie tylko chcesz. Chce tylko żebyś była szczęśliwa. Szczęśliwa ze mną.-Gdy słyszałam te słowa wypowiedziane przez Niego, moje serce zaczęło bić z prędkością światła. Miałam ochotę się rozpłakać. Nikt nigdy mi czegoś takiego nie powiedział. Nikt nigdy mnie nie kochał. 
-Nie wiem co mam powiedzieć. 
-Najlepiej że czujesz to samo.
-Ale ja nie wiem czy to czuje.-Na prawdę nie wiedziałam co mam zrobić. Być ukochaną mordercy który siedzi w więzieniu? I co randka na kontroli lekarskiej? Prędzej mnie tu zamkną niż cokolwiek bym z nim zrobiła.
-Gdybyś na jutro przyniosła mapę Harry'emu to bym szybciej był na wolności.-po chwili wstał z miejsca i podszedł do mnie. Również wstałam z siedzenia i stałam na przeciwko Horana.
Nasze twarze dzielił milimetr. Czy ja się zakochuje? To niemożliwe, nigdy nie byłam zakochana i nie będę. Nie ma opcji. Nigdy nie byłam zakochana, tak to prawda. Byłam bardziej zauroczona idolami i innym sławnymi ludźmi. Wtedy mi się wydawało że byłam zakochana, a dzisiaj śmieje się z tego. 
-Ja..ja nie wiem, to ryzykowne. 
-A dla mnie zaryzykujesz?-jego oczy hipnotyzowały mnie coraz bardziej. Błękitne a nawet morskie oczy, magiczne, piękne, jedyne. Nie umiałam opisać tego. Złapał mnie w talii i musnął moje usta. Normalnie to bym mu dała w twarz, ale nie mogłam. Byłam im zahipnotyzowana. Wiesz jak to jest kiedy patrzysz prosto w oczy tego chłopaka który mógłby mieć każdą a chce Ciebie. Jednak po chwili czar pryska i zastanawiasz się czemu to robi, i właśnie uświadamiasz sobie że jesteś córką ważnej osoby i On chcę to wykorzystać, albo rzeczywiście Cię kocha. Osobiście wolę tą drugą wersje. Ale życie zazwyczaj woli wersje która jest mniej przyjemna dla danej osoby. Zaryzykować? Dla Niego?
-Przestań.-odepchnęłam Go od siebie.
-Zaryzykujesz?
-Kochanie.-dodał po chwili. Nie odpowiedziałam mu nic tylko wezwałam ochroniarzy, zabrali Go z powrotem do celi. Ja wiem gdzie jest ta mapa. Dobrze wiem. Z łatwością mogę Ją dostarczyć Harry'emu, ale czy ja tego na pewno chce?
-Zrobie to.-mruknęłam sama do siebie i poszłam do gabinetu taty. Wcześniej widziałam jak wychodził, więc mam sprawę ułatwioną. 
Weszłam do środka i zabrałam mapę z szuflady biurka. Według mnie to takie bez sensu mieć mapę więzienia. Co On zamierza zrobić atrakcje turystyczną typu "Zapraszamy na podziwianie morderców, jedyne 50$ + mapa gratis" Chciało mi się śmiać, ale nie miałam czasu na takie rzeczy. Szybko wyszłam z jego pokoju i podążyłam przebrać się w normalne ubranie. 
-Jackson!-Gdy wyszłam z więzienia ktoś mnie zawołał.
-Justina?-mruknęłam i podeszłam do czarnego Jeep'a 
-A kto inny? Zapraszam do środka.-Usiadłam na siedzeniu pasażera.
-Gdzie jedziemy?-Trochę się boję.
-Do biurowca Harry'ego. Dzisiaj masz mu przekazać mape, pamiętasz? 
-A no tak.
-Tylko proszę Cie nie denerwuj Go dzisiaj bo będę mieć przejebane w domu.-powiedziała błagalnym tonem.
-To będzie trudne bo ja nie chce dać mu tej mapy.-Blondynka spojrzała się na mnie i zatrzymała na poboczu.
-Czemu? 
-Bo nie chce być na liście najbardziej poszukiwanych osób na świecie?
-Nie będziesz, Niall Ci to zapewni. Nawet jak będziesz to nigdy cię nie złapią.
-Jego jakoś złapali.
-To przeze mnie.-mruknęła
-Nie chce o tym mówić.-dodała po chwili 
-Pozatym mam to zrobić własnemu ojcu?
-On nie jest ojcem tylko chujem, pierdoli się z Twoją przyjaciółką i nazywasz Go ojcem? Gdy tylko Niall wyjdzie to go zlikwiduje.-zachichotała.
-Nie wiadomo czy wyjdzie, wszystko zależy ode mnie.-mruknęłam.
-Nawet tak nie mów. Lubisz mnie?
-Ja cię nawet za dobrze nie znam więc nie wiem.
-Gdybyś nie dała Harry'emu tej mapy to najprawdopodobniej by mnie pobił.
-Przecież to nie Twoja wina.
-Ale ja zawsze obrywam.-Dziewczyna podwinęła koszulkę i moim oczom ukazały się szwy na jej brzuchu. 
-Za co?
-Za to że Louis powiedział mi że mam ładną koszulkę.-mruknęła.
-Zawieź mnie do tego biurowca tego chuja.-mruknęłam.
-To nadal mój mąż i ukochany więc uważaj co mówisz.-dziewczyna ruszyła z piskiem opon.
Moje serce biło jak oszalałe. A co jeśli ja dam im tą mapę a Oni mnie od razu zabiją? Nie no. Przecież Niall mnie kocha i by na to nie pozwolił.
-My do mojego męża.-Justina oznajmiła sekretarce.
-Jest teraz u Niego pan Malik.
-Nie przeszkadza mi to.-warknęła blondynka i prowadziła mnie do gabinetu Harry'ego.
Weszłam do środka i zobaczyłam perfekcyjnie urządzone wnętrze. 
Wielkie okna zastępujące ściane jak mniemam. Wspaniały widok na Las Vegas. 
-Chcesz wody?
-Nie, dziękuje.-odpowiedziałam do dziewczyny.
-Współczuje Ci Emily.-Styles usiadła na miejscu swojego męża i zaczęła bawić się swoim pierścionkiem podejrzewam że zaręczynowym.
-Dlaczego?
-Z Horanem nie będziesz mieć łatwo.
-A to niby czemu?
-Zacznijmy od tego że on cie nie kocha, chce jak najszybciej wyjść i zabijać kolejne osoby. Może przez jakiś tam czas byście byli razem, byście się pieprzyli, ale potem by cię zostawił. Ty mu się nawet nie podobasz, nie uważam że jesteś brzydka bo nie jesteś, ale On woli takie sukowate dziwki. Nigdy nie miał dłużej dziewczyny niż 2 dni. Potem je zazwyczaj zabijał, albo zostawiał. Harry kazał mu cię omamić poprzez jednego ze strażników. Mówię ci to dlatego żebyś nie robiła sobie nadziei i dlatego bo cię lubie. Nie chce żeby coś ci się stało. Najprawdopodobniej jakby wyszedł to by Cie zabił. Proponuje Ci dać tą mapę i zniknąć. Zapaść się pod ziemie, On będzie Cię szukał, teraz mówię na poważnie, a gdyby cię znalazł to nie chciałabym być na twoim miejscu.-myślałam że zaraz zemdleje. Co ja głupia myślałam? Że On mnie kocha? HA HA HA. Miałam ochotę sama zacząć siebie wyzywać od debilek, ale w pomieszczeniu pojawił się Harry najprawdopodobniej z tym całym Malikiem.
-Witam.-mruknął do mnie.
-Hej kochanie.-dodał po chwili do Justiny.
-Cześć.-dziewczyna wstała z miejsca i pocałowała go w policzek. On natomiast usiadł na swoim miejscu i posadził Ją sobie na kolanach.
-Masz mape?-zielonooki zwrócił się do mnie.
-M..mam
-Poproszę.-wyciągnął do mnie rękę.
-Nie mogę tego zrobić.
-Co kurwa?!
-Nie moge tego zrobić, nie mogę wypuścić tego chujka na wolność.
-Pożałujesz.-I właśnie w tym momencie poczułam że dostałam czymś w głowę. Momentalnie urwał mi się filmik. Czy to już koniec? W tym momencie żałuje że zaufałam Horanowi.



~*~
Hej :)
Powracam do was z dziewiątką.
Jak wam się podoba? :*
Dziękuje Wam za komentarze <3
8komentarzy=następny rozdział :)
Buziaki :)
Mrs.Horanxx