-O kim mówisz?-mruknęłam.
-O nikim, na jutro mapa więzienia.-warknął i udał się w stronę drzwi.
-Pamiętaj że gdy Horan wyjdzie na wolność to zrobi Ci piekło z życia, ale nie masz wyjścia. Zginiesz jak tego nie zrobisz.-Zaśmiał się głośno i wyszedł. Gdy już opuścił dom pokazałam środkowy palec w miejsce w którym znajdował się przed chwilą. Podniosłam się z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam sprawdzać informacje o Niall'u. Niczego ekscytującego nie było. Oprócz liczby zabójstw która wynosiła dwa tysiące. Nie wiem jak On to zrobił i nie chcę wiedzieć. Gdy skończyłam korzystać z laptopa, zasnęłam....śnił mi się Horan który leżał z kimś na łące. Nie widziałam twarzy dziewczyny, ale podejrzewam że była ładna, przynajmniej tak mi się wydaję. Podszedł do Niej i pocałował Ją, jednak po chwili wokół Jej pojawiła się krew. Pełno krwi. On zaczął płakać, Ona rozpływała się a On zaczął palić wszystko w około.
-O ja pierdolę.-obudziłam się cała spocona o jakiejś 18. To był na prawdę bardzo dziwny i straszny sen. Poszłam do mojej łazienki wziąć zimny prysznic. Orzeźwiające krople nawilżały moją skórę. Tak przyjemnie.
-Emily?!-Rose? To co Ona tu już zamieszka? Nie odpowiedziałam Jej.
-James pojechał po Twoją babcię do Nowego Jorku. Wrócą za dwa dni.-krzyknęła. Babcia? Może Ona zrobi porządek z tym co tata wyprawia.
-A po co po Nią pojechał?
-Musi być na oświadczynach.-czułam że się właśnie uśmiecha jakby chciała mnie zabić.Głupia suka. Pomyśleć że przyjaźnię się z Nią od przedszkola. Nic Jej nie odpowiedziałam tylko wyszłam spod prysznica i opatuliłam się ręcznikiem. Weszłam do pokoju po ubrania, ale trochę przeszkodziła mi ta kurwa.
-Mogłabyś wyjść?
-Mogłybyśmy porozmawiać?-mruknęła z nadzieją.
-A co będę mieć rodzeństwo mamusiu?-myślałam że zsikam się ze śmiechu.
-Mówię poważnie.
-Idę się przebrać.-mruknęłam i zabrałam biały t-shirt i szare spodenki. Gdy wróciłam Ona nadal tam była, myślałam że chuj mnie strzeli za chwilę.
-Mów, masz 30 sekund.-otworzyła buzię, ale zdążyła tylko powiedzieć "Chciałabym" a potem Jej czas się skończył.
-Wyjdź, chciałabym zostać sama.
-Nie rozumiesz mnie. Ja muszę to robić.
-Wypieprzaj z mojego pokoju!-Nie wytrzymałam już. Powiedziała coś pod nosem i opuściła mój pokój.
Mam dość, po prostu dość. Chyba wrócę z babcią do NY. Nie będę już pracować w więzieniu i popieprzony kolega Liam'a i Niall'a mnie nie znajdzie. Na prawdę chyba tak zrobię, będę pomagać babci i znajdę jakąś pracę. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Znowu. Byłam po prostu bardzo zmęczona wszystkimi wydarzeniami i tyle.
-Zaraz wstane Niall.
-Widzę że ktoś tu się zakochał.-mruknęła Rose.
-Kurwa co?-podniosłam się z łóżka.
-Budziłam Cię chyba z 10 razy bo jeszcze mamy 10 minut do rozpoczęcia pracy a Ty gadałaś o Niall'u.
-Uznajmy że tego nie było okej?-mam nadzieje że się zgodzi.
-A coś było?-uśmiechnęła się, podlizuj się Rose, podlizuj...i tak Ci to nic nie da.
Wstałam szybko z łóżka i pobiegłam szybko do łazienki się ogarnąć, założyłam szorty i koszulkę na ramiączka. Związałam włosy w kitkę i przemyłam twarz wodą. Wybiegłam z łazienki po drodze zgarniając czarne nike.
-Idziesz?!-krzyknęłam do Rose.
-Już!-po chwili siedziałyśmy w aucie taty. A po 20 minutach byłyśmy pod więzieniem. Spóźniona 10 minut. Ja się nigdy w życiu nie spóźniłam. Nigdy!
Zamknęłam auto i pobiegłam do gabinetu a po drodze odpowiadałam tylko pracownikom "dzień dobry"
Założyłam fartuch nie zapinając go. Nie chce mi się. Minęło trzydzieści minut a Rose nadal nie ma. Pewnie siedzi w gabinecie taty i jak zawsze się opierdala. Godziny w pracy mijały mi bardzo szybko. Tak samo jak dni. Minął już tydzień jak babcia wyjechała. Nie mogłam z Nią jechać bo jakby to powiedzieć...Ona mnie nie chciała... chyba jak każdy w tej rodzinie. Siedziałam na stołówce i czekałam na Horan'a i Payne'a.
Pierwszy przyszedł Niall.
-Cześć.-mruknął
-Hej.-odpowiedziałam krótko.
-Słuchaj..musimy porozmawiać. Poważnie porozmawiać.-A no tak zapomniałabym. Ja i więzień 1069 jakoś tak się zaprzyjaźniliśmy nawet. Wiem dziwna jestem, przyjaźnię się z mordercą. Wole to niż zdradziecką dziwkę.
-Za 10 minut u mnie w gabinecie.-mruknęłam i wstałam.
Siedziałam przy biurku popijając moją ulubioną herbatę i czytając "VOGUE" W końcu wprowadzili Horana.
-O co chodzi?-mruknęłam i przysunełam sie bliżej Jego.
~*~
Yyy no to jest 8! YAY!
Wiem, słabe :/ piszę to w nocy więc przepraszam za wszelkie błędy. Jest krótki, wiem. Ale pakuję się. Muszę porobić różne rzeczy związane z wyjazdem.
Nie było 7 komentarzy, ale postanowiłam dodać Go ponieważ następny i tak dodam 5 sierpnia pewnie więc i tak musicie dłuuuugo czekać za co przepraszam :(
Dziękuje Wam za wsparcie i komentarze, to dla mnie tak wiele znaczy :') <3
7komentarzy=nastepny rozdział <3
+zajrzyjcie do zakładki "Bohaterowie"
Buziaki :*
Mrs.Horanxx