środa, 30 lipca 2014

Zapraszam :)

Udało mi się złapać internet :D
Ale nie na tyle żebym napisała rozdział :/ Siedzę w kawiarni więc tak nie dam rady.
Zapraszam Was na mój blog który piszę dłużej niż ten tylko nie miałam czasu na Niego.
Wiem, wiem....dzisiaj był dodany rozdział, ale wcześniej miałam napisany. 
+ padło pytanie o Avenger.
Zacznę go pisać jakoś od przyszłego tygodnia :)
BLOG : Forever and Ever 
Zapraszam :D PS. Prison pojawi się ok. pn-wt.
~*~
Kocham Was <3 
Mrs.Horanxx 

czwartek, 24 lipca 2014

Nanny.~nowy blog.

Witam wszystkich :) !
Nie będę owijać w bawełnę i powiem od razu. 
Założyłam blog o Harry'm :)
Na którego serdecznie Was zapraszam :) Mam nadzieje że zaciekawi was prolog (;
Zapraszam na Nanny :) 


Buziaki :* 
Mrs.Horanxx

środa, 23 lipca 2014

8.~Dangerous Secret

-O kim mówisz?-mruknęłam.
-O nikim, na jutro mapa więzienia.-warknął i udał się w stronę drzwi. 
-Pamiętaj że gdy Horan wyjdzie na wolność to zrobi Ci piekło z życia, ale nie masz wyjścia. Zginiesz jak tego nie zrobisz.-Zaśmiał się głośno i wyszedł. Gdy już opuścił dom pokazałam środkowy palec w miejsce w którym znajdował się przed chwilą. Podniosłam się z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam sprawdzać informacje o Niall'u. Niczego ekscytującego nie było. Oprócz liczby zabójstw która wynosiła dwa tysiące. Nie wiem jak On to zrobił i nie chcę wiedzieć. Gdy skończyłam korzystać z laptopa, zasnęłam....śnił mi się Horan który leżał z kimś na łące. Nie widziałam twarzy dziewczyny, ale podejrzewam że była ładna, przynajmniej tak mi się wydaję. Podszedł do Niej i pocałował Ją, jednak po chwili wokół Jej pojawiła się krew. Pełno krwi. On zaczął płakać, Ona rozpływała się a On zaczął palić wszystko w około. 
-O ja pierdolę.-obudziłam się cała spocona o jakiejś 18. To był na prawdę bardzo dziwny i straszny sen. Poszłam do mojej łazienki wziąć zimny prysznic. Orzeźwiające krople nawilżały moją skórę. Tak przyjemnie.
-Emily?!-Rose? To co Ona tu już zamieszka? Nie odpowiedziałam Jej.
-James pojechał po Twoją babcię do Nowego Jorku. Wrócą za dwa dni.-krzyknęła. Babcia? Może Ona zrobi porządek z tym co tata wyprawia.
-A po co po Nią pojechał?
-Musi być na oświadczynach.-czułam że się właśnie uśmiecha jakby chciała mnie zabić.Głupia suka. Pomyśleć że przyjaźnię się z Nią od przedszkola. Nic Jej nie odpowiedziałam tylko wyszłam spod prysznica i opatuliłam się ręcznikiem. Weszłam do pokoju po ubrania, ale trochę przeszkodziła mi ta kurwa. 
-Mogłabyś wyjść?
-Mogłybyśmy porozmawiać?-mruknęła z nadzieją.
-A co będę mieć rodzeństwo mamusiu?-myślałam że zsikam się ze śmiechu.
-Mówię poważnie.
-Idę się przebrać.-mruknęłam i zabrałam biały t-shirt i szare spodenki. Gdy wróciłam Ona nadal tam była, myślałam że chuj mnie strzeli za chwilę.
-Mów, masz 30 sekund.-otworzyła buzię, ale zdążyła tylko powiedzieć "Chciałabym" a potem Jej czas się skończył.
-Wyjdź, chciałabym zostać sama.
-Nie rozumiesz mnie. Ja muszę to robić.
-Wypieprzaj z mojego pokoju!-Nie wytrzymałam już. Powiedziała coś pod nosem i opuściła mój pokój.
Mam dość, po prostu dość. Chyba wrócę z babcią do NY. Nie będę już pracować w więzieniu i popieprzony kolega Liam'a i Niall'a mnie nie znajdzie. Na prawdę chyba tak zrobię, będę pomagać babci i znajdę jakąś pracę. Położyłam się na łóżku i zasnęłam. Znowu. Byłam po prostu bardzo zmęczona wszystkimi wydarzeniami i tyle.
-Zaraz wstane Niall.
-Widzę że ktoś tu się zakochał.-mruknęła Rose.
-Kurwa co?-podniosłam się z łóżka.
-Budziłam Cię chyba z 10 razy bo jeszcze mamy 10 minut do rozpoczęcia pracy a Ty gadałaś o Niall'u.
-Uznajmy że tego nie było okej?-mam nadzieje że się zgodzi.
-A coś było?-uśmiechnęła się, podlizuj się Rose, podlizuj...i tak Ci to nic nie da. 
Wstałam szybko z łóżka i pobiegłam szybko do łazienki się ogarnąć, założyłam szorty i koszulkę na ramiączka. Związałam włosy w kitkę i przemyłam twarz wodą. Wybiegłam z łazienki po drodze zgarniając czarne nike.
-Idziesz?!-krzyknęłam do Rose. 
-Już!-po chwili siedziałyśmy w aucie taty. A po 20 minutach byłyśmy pod więzieniem. Spóźniona 10 minut. Ja się nigdy w życiu nie spóźniłam. Nigdy!
Zamknęłam auto i pobiegłam do gabinetu a po drodze odpowiadałam tylko pracownikom "dzień dobry"
Założyłam fartuch nie zapinając go. Nie chce mi się. Minęło trzydzieści minut a Rose nadal nie ma. Pewnie siedzi w gabinecie taty i jak zawsze się opierdala. Godziny w pracy mijały mi bardzo szybko. Tak samo jak dni. Minął już tydzień jak babcia wyjechała. Nie mogłam z Nią jechać bo jakby to powiedzieć...Ona mnie nie chciała... chyba jak każdy w tej rodzinie. Siedziałam na stołówce i czekałam na Horan'a i Payne'a.
Pierwszy przyszedł Niall. 
-Cześć.-mruknął
-Hej.-odpowiedziałam krótko.
-Słuchaj..musimy porozmawiać. Poważnie porozmawiać.-A no tak zapomniałabym. Ja i więzień 1069 jakoś tak się zaprzyjaźniliśmy nawet. Wiem dziwna jestem, przyjaźnię się z mordercą. Wole to niż zdradziecką dziwkę.
-Za 10 minut u mnie w gabinecie.-mruknęłam i wstałam.
Siedziałam przy biurku popijając moją ulubioną herbatę i czytając "VOGUE" W końcu wprowadzili Horana.
-O co chodzi?-mruknęłam i przysunełam sie bliżej Jego.


~*~
Yyy no to jest 8!   YAY!
Wiem, słabe :/ piszę to w nocy więc przepraszam za wszelkie błędy. Jest krótki, wiem. Ale pakuję się. Muszę porobić różne rzeczy związane z wyjazdem.
Nie było 7 komentarzy, ale postanowiłam dodać Go ponieważ następny i tak dodam 5 sierpnia pewnie więc i tak musicie dłuuuugo czekać za co przepraszam :(
Dziękuje Wam za wsparcie i komentarze, to dla mnie tak wiele znaczy :') <3 
7komentarzy=nastepny rozdział <3
+zajrzyjcie do zakładki "Bohaterowie" 
Buziaki :*
Mrs.Horanxx

niedziela, 20 lipca 2014

7.~Hi I'm Harry.

Jak mi się nic nie chcę. Jest 6 rano a ja już jestem na nogach. Muszę dzisiaj podjąć decyzje co do Horana i Payne. Pomóc Im? Jeszcze nie wiem. Liama bardzo lubie, do Nialla zaczynam dopiero się przekonywać. 
Tak na prawdę jedynie Oni mi zostali. 
Gdy wychodziłam z domu oczywiście musiał mnie zaczepić mój jakże kochany tatuś.
-Jeżeli zbliżysz się do Horana i Payne'a to zostaniesz wyrzucona z pracy.-warknął.
-Jesteś pewien? Staczasz się.-mruknęłam, ale gdy chciałam wyjść z sypialni taty wyszła ta moja "przyjaciółka". Ubrana w skąpą sukienke . Miałam ochotę skomentować jej strój, ale ugryzłam się w język.
-Jedziesz z Nami kochanie?-chciałam coś odpowiedzieć, ale wtedy zrozumiałam że tata nie mówi do mnie lecz do Rose. Super. Przecież ja dzisiaj nie idę do pracy. Mam wole. O tak! Nie mam się z czego cieszyć bo i tak muszę przejechać się po notatnik i dokończyć wypisywać. Bo Rose ma ważniejsze zajęcia, no na przykład takie jak staranie o awans. Przecież ja jestem taka nie wyrozumiała. Miałam ochotę podstawić Jej nogę gdy lazła w tych szpilach, ale jednak jakiś głos w głowie kazał mi tego nie robić.
-Przebieraj się już!-rzucił ojciec do mnie.
-Sama pojadę do pracy.-mruknęłam.
-A to niby czym?-zachichotała Rose. Nie no! Nie ręczę za siebie.
-Czymś.-warknęłam. Wyszli. Wreszcie! Poszłam wziąć szybki, ale zimny prysznic. Zaczesałam włosy w wysokiego kucyka i pomalowałam rzęsy. Tyle mi wystarczy. Nie muszę malować się jak Rose. Ona robi sobie kreski, nakłada na usta czerwoną szminkę i inne takie. 
Ja tego nie potrzebuje. Założyłam krótkie spodenki z podwyższonym stanem i  zwykły biały t-shirt.
Zjadłam płatki z mlekiem i wyszłam z domu. 
-Hej.-zatrzepotała rzęsami Rose gdy tylko weszłam do gabinetu. Wzięłam to co chciałam i wyszłam.
-Pa.-warknęłam.
Tak na prawdę w dupie miałam jakąś robotę. W tym zeszycie miałam zapisany numer jakiegoś ich kolegi który mi pomoże tylko mam się z Nim skontaktować. Super.
Opuściłam to gówno i pojechałam do domu.
Rzuciłam torbę w kąt i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego oprócz tych kretyńskich kreskówek.
Wyciągnęłam notes i komórkę z torby i zadzwoniłam do jakiegoś Harry'ego.
Po 4 sygnałach usłyszałam kobiecy głos.
-Tak?-dziewczyna chyba jakoś jest w moim wieku.
-Czy dodzwoniłam się do Pana Stylesa?
-A kto mówi?
-Niall i Liam dali mi ten numer.
-Oni? To Pani pewnie pracuje w więzieniu.-zaśmiała się dziewczyna.
-Tak.-mruknęłam.
-Ja jestem Justina, narzeczona a właściwie już żona Harry'ego.
-Miło mi poznać, ja jestem Emily Jackson. Przyjaciółka Liam'a i Niall'a.
-To ja już Go daje.-mruknęła dziewczyna i podała telefon mężczyźnie
-Halo?-usłyszałam seksowny zachrypnięty głos.
-Eee, cześć...jestem.
-Emily. Wiem. Nie pytaj... to kiedy możesz przyjechać na spotkanie?
-Ja właściwie jeszcze nie podjęłam decyzji.-Rozłączyłam się. Stchórzyłam. Co ja właściwie robię? Myślę że co? Że uwolnię ich i co? I będą mi dziękować? Oni tylko i wyłącznie są dla mnie mili żeby mnie wykorzystać a o Horanie to już nie wspomnę. Zamyśliłam się. 
-Nie ładnie jest się rozłączać.-odwróciłam głowę i zobaczyłam zielonookiego mężczyznę z burzą loków na głowie, za nim stała dziewczyna niższa od Niego o głowę. Miała Ona blond włosy i bardzo widoczne brwi że się tak wyrażę. Pewnie była to Justina. Była bardzo ładna. 
-Jak Wy mnie znaleźliście?-wstałam z kanapy.
-Nie chcesz wiedzieć.-warknął do mnie.
-A teraz posłuchaj mnie uważnie.-dodał po chwili i podszedł do mnie.
-Masz robić to co karzę, jeśli tego nie zrobisz to zajmie się Tobą Zayn. Rozumiesz? Będzie codziennie obdzierał Cię ze skóry. Tak jak to zrobił z Twoją siostrą.
-Coś trochę nie trafiłeś z tą siostrą bo ja nie mam ani nie miałam rodzeństwa.-Blondynka roześmiała się.
-To się rzeczywiście Harry nie postarałeś.-zachichotała.
-Do auta Jus!-Biedna dziewczyna. 
-Zrozumiałaś to co powiedziałem?-warknął
-Oprócz siostry.-dodał po chwili. Co ja miałam odpowiedzieć? Nie mogę powiedzieć nie, ale też nie zgadzam się. Nie chcę ich uwalniać. Były to głupie myśli. 
-Nie.-mruknęłam i zamknęłam oczy czekając aż mnie uderzy.
-Nie rozumiem co On w Tobie widzi..-Co? Kto i co we mnie widzi?
O kogo mu chodzi? O Niall'a czy może Liam'a? Mam się bać?


~*~

No to ten :)
Mamy 7! :D
Mam nadzieje że się podoba :)
Dziękuje za komentarze :)
Przepraszam że tak długo, ale jest u mnie kuzynka i po prostu mam wakacje. :)
Takie małe info. Najprawdopodobniej rozdziału nie będzie do 4 sierpnia chyba że jakoś dam radę. 
Wyjeżdżam w środę albo w czwartek za granicę i nie wiem czy będę mieć czas aby napisać rozdział.
No chyba mnie rozumiecie, pakowanie itp. :)
7komentarzy=następny rozdział.
Mam nadzieje że jednak dam radę coś napisać :)
Kocham Was ♥
Mrs.Horanxx

wtorek, 15 lipca 2014

6.~True

-Ale co ja mam  Ci powiedzieć?-moje serce zaczęło bić jak oszalałe, nie może wiedzieć. Nie może. Nikt nie może wiedzieć.
-Wszystko, dawno nie rozmawialiśmy a Rose powiedziała że przydałoby się to Nam.
-Powiedziałeś Rose?-I tu Go mam, sam się wkopał.
-Yy. No tak. Twoja przyjaciółka przyszła do mnie z prośbą wczoraj.
-Chyba już nawet wiem jaką.-przerwałam mu.
-No taką żebym z Tobą porozmawiał kochanie.-Tak. A ja jestem Madonna jak Ona mu kazała. Mam ochotę mu wygarnąć, ale nie mogę. Musze to zrobić w najmniej spodziewanym momencie. Jak coś będę mogła na tym ugrać. 
-Tato, nic sie u mnie ciekawego nie dzieje. Naprawdę.-mruknęłam.
-Na pewno? A może Ty coś czujesz do tego Horana?
-Nigdy w życiu.-zaśmiałam się. 
-Jeżeli tak twierdzisz, wpadnij potem do Niego zmienić opatrunki. 
-Ja o tym wiem. Przypominam Ci że to ja jestem pielęgniarką.-zaśmiałam się. Gdy tylko tata wyszedł zaczęłam myśleć. Myśleć co będzie jak ktoś się dowie o moim sekrecie. O tym o którym wie tylko Liam i Niall. Nikt nie może wiedzieć. Nikt.
-Hej.-po chwili w drzwiach zobaczyłam Liama. Stało za nim dwóch strażników.
-Wejdź.-mruknęłam. Usiadł na krześle i patrzył się na mnie. Było dziwnie.
-A więc, co się stało?
-Muszę z Tobą porozmawiać. Powiedzieć prawdę. Całą prawdę.
-Jaką prawdę? O czym Ty mówisz?-Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Jego brązowe tęczówki były wpatrzone prosto w moje oczy. 
-A więc słuchaj.
-Musimy wyciągnąć stąd Niall'a.-myślałam że wybuchnę śmiechem prosto w twarz Liamowi. Serio? Jego? Liamowi to bym może jeszcze pomogła, ale jemu? Nie ma mowy. Co prawda zaczynam go lubić, ale nie aż tak.
-Bądź dzisiaj na stołówce okej? O 19.-przytaknęłam, Liama zabrało dwóch strażników. 
Przecież prośba o wyciągnięcie Horana to nie prawda, jaka prawda? O co chodzi? Poszłam do łazienki i przemyłam twarz. Miałam siniaka na policzku. To pewnie ten od Niall'a. Super.
Wyszłam z łazienki i udałam się do gabinetu taty. Już nie pukałam. Nie widziałam potrzeby.
Gdy uchyliłam lekko drzwi usłyszałam rozmowę mojego ojca z wujkiem Zackiem.
-Ja to kurwa wiem Zack!
-James! Twoja córka nie jest idiotką. Nie zakochałaby się w Nim. 
-Nie wcale. Spójrz na Niego. Nawet moja Rose ślini się do Niego! A On tylko i wyłącznie patrzy się na moją córkę.
-Ale jak się patrzy?!Patrzy się bo ma oczy.
-Na początku patrzył się na Nią jakby chciał Ją pieprzyć, ale teraz. Dzisiaj gdy odbierałem go z Jej gabinetu, widziałem Jego wzrok na Niej! Ona patrzy się na Niego tak samo. Kurwa, wiedziałem że źle zrobiłem pozwalając Jej tu pracować.
-Pewnie Ją już pieprzył w tej celi, a jej się podobało.-Dodał po chwili. Nie no..tego było już za wiele. Weszłam do gabinetu z łzami w oczach.
-A wiesz czemu kurwa go lubie?!-wydarłam się.
-Bo nie jest taki jak Ty! Mówi prosto w twarz to co myśli. Trudno nazwać to że go lubie, ale wolałabym jak ty to nazwałeś z Nim pieprzyć niż dalej byc twoją córką!-dodałam po chwili. Jego wzrok wróżył to że albo zaraz się rozpłaczę albo dostane opierdol.
-Wypierdalaj. Nie jesteś moją córką!-Tego to ja się akurat nie spodziewałam. Własny ojciec mówi mi że nie jestem jego dzieckiem. 
-Haha a co zaadoptowałeś Rose?-zaśmiałam się. 
-Wiesz jak to wygląda tato? Wyobraź mnie sobie na wujku Zacku!-wrzasnęłam i wybiegłam.
Mam tylko nadzieje że mnie nie zwolni. Chętnie usłyszę to prawdę od Liama. Poszłam w stronę stołówki. Dochodziła już 18. 
-Hej.-przywitałam się z Troyem i weszłam do pomieszczenia, przy stoliku siedział jak na razie tylko Niall. 
Usiadłam obok Niego. 
-Nie boisz się mnie?-mruknął patrząc się na mnie.
-Czego mam się bać? 
-No wiesz...jestem mordercą.-W sumie ma racje, jeszcze 2 dni temu bym się nie odważyła spojrzeć mu w oczy a teraz siedzę obok Niego. Jego blond włosy były w nieładzie, błękitne oczy tak samo perfekcyjna. Jednak jego buzię wypełniało parę siniaków. Obserwowałam Go. Patrzył się w stronę ściany. 
-Aż tak Ci się podobam?-zaśmiał się.
-Co? Nie..-ale ze mnie debilka. 
-Co jest za tą ścianą?-dodał po chwili.
-Wolność.-mruknęłam...
-A czemu płakałaś?-dotknął mojego policzka. odruchowo..natychmiast odsunęłam się od Niego...
-Nie rób tak więcej.-mruknęłam
-Ojciec.-dodałam po chwili.
-Gdy wydostanę się z tego gówna to go zajebie. Obiecuje Ci.-szepnął do mnie.
-Taa, żebyś tylko mógł się wydostać.-Niall wpatrywał się w stół.  Dziwne.
-Co takiego ciekawego na tym stole?
-Moja wyobraźnia.-mruknął
-A co w twojej wyobraźni?
-Ty na tym stole ze mną.-zachichotał i spojrzał na mnie...dlaczego ja w ogóle tu przyszłam.
-Żartuje.-dodał po chwili
-No ja mam nadzieje.-mruknęłam...
-Hej.-dołączył do Nas Liam.
-To powiecie mi wreszcie po co miałam tu przyjść?-mruknęłam.
-Pomóż Nam.-powiedzieli na raz.
-W?
-Ucieczce.-Zwariowali....ale to już dawno.
-Chyba żartujecie. Co? Mam pozabijać wszystkich a potem was wypuścić?-zaśmiałam się.
-Dobry pomysł.-Niall się uśmiechnął.
-A tak na serio to wystarczy że spotkasz się z pewnymi ludźmi, naszymi przyjaciółmi którzy Ci pomogą w Tym.-Liam mówił tak poważnie jak jakiś profesor.
-A raczej Ty im.-poprawił Go Niall. Mogłabym Im pomóc, ale co z Tego będe mieć? Nic. Pewnie mnie zabiją albo będę z Nimi w jakimś gangu i będą mnie szukać
-Zastanowie się, idźcie po jedzenie. Cześć.-mruknęłam i wstałam.
Czułam wzrok któregoś z Nich na moim tyłku. Podejrzewam że był to wzrok Niall'a. Liam to raczej ten porządny, chyba...
Mam się zgodzić? Pomóc uciec najgroźniejszemu człowiekowi na świecie? Mam tak zaryzykować? Mam narazić świat? Dlaczego miałabym to zrobić? Czy ja Go lubię? A może coś więcej?
Te pytania kłębiły się w mojej głowie a ja wciąż nie znałam odpowiedzi na Nie. Super.Muszę iść do domu i wszystko przemyśleć. Przespać się z Tym.


~*~
Jest 6 :)
Hmm..rozdziały są ostatnio krótsze, ale słuchajcie..mamy wakacje. Ja też chcę odpocząć :)
Wiem trochę spóźnione, ale chcę wam życzyć Udanych wakacji :D 
Dziękuje za komentarze
6komentarzy=następny rozdział.
Buziaki ♥
Mrs.Horanxx

niedziela, 13 lipca 2014

5.~Silence.

Gdy tylko wróciłam z grobu mamy poszłam wziąć prysznic i spać, nie miałam ochoty na chodzenie do barów. Właściwie to ja nie lubie tam chodzić. Nie jestem tym typem człowieka co uwielbia gdziekolwiek wychodzić. Wolę siedzieć w domu i czytać ulubioną książkę albo pójść nad wodę. Właśnie jestem w drodze do pracy. Jadę na rowerze 20 km przez pustynie, ja wiem..to głupie, ale nie miałam ochoty na jechanie z ojcem a na pewno już na rozmowę z Nim.Szczerze? Najbardziej zabolało mnie to że nie powiedzieli mi nic. Najbardziej boli kłamstwo. Nie powiem im że wiem, będę udawać że wszystko jest okej, tylko będę taka oschła. Bardzo fajnie jest słyszeć kłamstwa znając prawdę.
-Dzień Dobry pani Jackson.-przywitał mnie jeden ze strażników.
-Dzień Dobry.-uśmiechnęłam się i weszłam do budynku, akurat trafiłam na strażników którzy odprowadzali Horana do celi. Uśmiechnęłam się do Niego i poszłam do gabinetu. Może się komuś wydawać że polubiłam Niall'a? Dobry żart. Zamierzam Tym wnerwić ojca, a nawet bardzo. Nigdy bym nie mogła polubić Horana, nigdy.
Założyłam na siebie fartuszek i zaczęłam wypisywać jakieś bzdety w kartach pacjenta. Dziś nie widziałam się z Rose. Ups, pewnie jest z tatą. Myślę że po tamtym co zobaczyłam moja przyjaźń z Nią dobiegła końca.
Między czasie w gabinecie był Liam który się zatruł tą papką ze stołówki. Norman który chciał się zabić.
To co zawsze. Aż w końcu dostałam wezwanie do więźnia 1069. Kiedy miałam już wychodzić do pokoju weszła Rose. 
-Hej kochana.-chciała dać mi buziaka w policzek ale Ją wyminęłam.
-Coś się stało?-dodała po chwili
-Idę do Horana, pa.-rzuciłam oschle i wyszłam.

Szłam dość długo korytarzem aż w końcu zobaczyłam 2 strażników przy jednej z cel. Była to cela 150. Czyli cela Niall'a. Zaczynamy przedstawienie.
-Co się stało?
-Zaczął mieć padaczkę i walił głową w ścianę.-odparł Troy. Walić głową w ścianę? No tak..miał coś wymyślić.
-Dobra, zostawcie mnie z Nim, przyślijcie Rose za 5 minut z bandażem.-strażnicy przytaknęli i udali się w stronę gabinetu. 
-To jak mnie wyleczysz?-zaśmiał się blondyn.
-Tak.-rzuciłam się na Niego, zaczęłam zachłannie go całować, po chwili wziął mnie na ręce i przygniótł do ściany, zaczął dotykać moje uda. Stop! Co ja robię? Właśnie teraz gdy próbował zdjąć mój fartuch sobie uświadomiłam co robię i z kim. Przecież ja Go nienawidzę. Oderwałam się od Niego i ześlizgnęłam po ścianie. Schowałam głowę w nogi i zaczęłam znowu płakać. Co ja zrobiłam? Co najlepszego zrobiłam? Dobrze że nie doszło do czegoś więcej. 
-O co chodzi?-Niall podszedł do mnie.
-Zostaw mnie, przepraszam.-szepnęłam do Niego.
-Ja tak łatwo nie odpuszczam.-Niall wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko, proszę...tylko nie to.
-Zostaw mnie. Horan zostaw mnie, słyszysz?!
-Ty jesteś jakaś głupia? Co Ty myślałaś że co? Że się zaprzyjaźnimy? Że ja Cię lubię? Że co? Szkoda mi Ciebie.-zaczął lizać moją szyję.
-Proszę Cię, nie chciałam nic od ciebie. Chciałam zrobić na złość ojcu.-jęknęłam.
-Co?-oderwał się.
-To, już nieaktualne.Proszę Cię zostaw mnie.-Odszedł ode mnie, ale po chwili wrócił i próbował rozpiąć mój fartuch, jednak te starania przerwała mu interwencja ochroniarzy. Szybko wybiegłam z Jego celi i patrzyłam Jak Go biją. On się nawet nie bronił. Czyżby zabolały Go te słowa? Nie obchodzi mnie to.Przynajmniej tak myślę.  Szybko ocknęłam się i pobiegłam z tamtego miejsca.
-Boże co się stało?-Rose przytuliła mnie i zabrała do gabinetu, nie miałam siły na moją dumę.
-Horan, On chciał..-nie mogłam nic dalej powiedzieć bo wybuchłam płaczem... Co najlepszego zrobiłam? Teraz skatują Niall'a za to że ja chciałam się zemścić. Rose jakby nic się nie stało siedziała i smsowała z kimś. Pewnie z moim jakże wspaniałym tatusiem. Rzygać mi się chcę jak o tym pomyślę. 
-Ja wychodzę.-mruknęła Rose.
-Gdzie?
-Idę z moim chłopakiem. Cześć.
-A może Go przedstawisz?-zakłopotała się, właśnie dla takich widoków nie powiedziałam Jej że wiem.
-Kiedy indziej, ee to cześć.-mruknęła i wyszła. Gdy odpoczęłam poszłam zabrać się za papierkową robotę, muszę wypisać jakie leki są potrzebne i inne środki leczenia. 
Moją pracę przerwała wizyta dyrektora.
-Córeczko, co robisz?-usiadł na fotelu.
-Nic, wypisuje ilość leków.-mruknęłam, nie odrywając wzroku od kartki.
-Słyszałem o tym co się stało..Horan będzie mieć za to wyostrzony wyrok, muszę się do Niego przejść.-oderwałam się od wszystkiego.
-A nie wystarcza Ci że twoi goryle go skatowali?!-broniłam go. Co się dzieje?
-Co zrobili?!-ojciec wstał z miejsca.
-Gdy tylko oderwali Go ode mnie to zaczeli go kopać, Troy chciał w Niego strzelić!
-Mogą się kurwa pożegnać z awansem.-mruknął ojciec.
-Przygotuj opatrunki i leki.-dodał po chwili i wyszedł.
Zrobiłam to co kazał, przygotowałam także łóżko szpitalne na wizytę Horana, wiem zabrzmiało to dziwnie...
-A teraz macie Go kurwa położyć!-uuu. Wkurwili Go. 
-A teraz zostawić Go samego z Emily.-Ee nie protestowałam bo raczej tak pobity nic mi nie zrobi. Miał pełno siniaków. Jego policzek był cały fioletowy. Sięgnęłam po wode utlenioną żeby przemyć rany. Musiałam rozpiąć Jego kombinezon, moim oczom ukazał się pięknie wyrzeźbiony brzuch. Skup się Emily.
Przemyłam wszystkie rany i zabandażowałam.
-Przepraszam.-mruknęłam do Niego.
-Gorzej bywało, poniosło mnie..sory.-uśmiechnął się krzywo,podejrzewam że z powody bólu.
-A właściwie dlaczego chciałaś zrobić ojcu na złość?-dodał po chwili.
-Może kiedyś Ci powiem.-mruknęłam. Gdy chciałam wstać On złapał mnie za rękę.
-Dawaj.-zaśmiał się.
-Ee Rose z moim ojcem...
-Kto to Rose?
-Druga pielęgniarka.-przytaknął, jezu..czemu ja mu takie rzeczy mówię? Czy mnie aż tak porąbało?
-Wiesz może i jestem mordercą..-może? On zabił mnóstwo osób.
-Ale ja bym nie mógł być z przyjaciółką mojej córki której nie mam.-zaśmiał się. Mi do śmiechu nie było, wcale mnie nie pocieszył.
-Nie pocieszasz.-mruknęłam.
-Czyli twierdzisz że mój tata jest gorszy od mordercy?
-Nie to mam na myśli.-Naszą rozmowę przerwał mój ojciec, kazał zabrać Horana. A gdy go już zabrali zamknął drzwi i usiadł na fotelu obok mnie.
-A teraz masz mi wszystko powiedzieć...-Co? O co chodzi? Domyślił się że wiem o Nim i Rose? 



~*~
Jest 5 :)
Mam nadzieje że nie zanudzam Was tym :)
Dziękuje za komentarze :)
5komentarzy=następny rozdział. 
Całusy ♥
Mrs.Horanxx


piątek, 11 lipca 2014

4.~Let's start from scratch

-Emily!-usłyszałam krzyki Troy'a, szybko zaczęłam iść w Jego stronę, w minutę światła się włączyły. Pewnie to może wydawać się dziwne, światła i dzień. Ale w tym więzieniu nie ma okien, jedynie gdzie są to w gabinecie taty i malutkie okienko w pokoju moim i Rose. 
-Nic Ci nie jest?
-Nie.-Postanowiłam nic nie mówić o spotkaniu z Horanem.
-Okej w takim razie idź do Rose a ja jeszcze posprawdzam czy wszyscy są.-przytaknęłam i poszłam do Rose która stała przy schodach prowadzących do naszego gabinetu.
-Martwiłam się o Ciebie.-przyjaciółka ze łzami w oczach rzuciła mi się na szyje.
-Spokojnie, chodź...powiem Ci coś.-Gdy byłyśmy już tylko we dwie powiedziałam Rose o jakże miłym spotkaniu z więźniem 1069.
-Może lepiej powiedz Jamesowi.-Od kiedy Ona do mojego taty mówi po imieniu?
-To znaczy Twojemu tacie.-dodała po chwili. Zmierzyłam Ją wzrokiem i wyszłam z pokoju. 
Poszłam pod stołówkę. Wydawało mi się że był tam Horan z Liamem. Tak. Nasi więźniowie jedzą w małych grupkach.
Weszłam do pomieszczenia. Wzrok Niall'a był na mnie. Czułam to.
Podeszłam do kucharki i poprosiłam o picie. Chciałam już wyjść kiedy zatrzymał mnie Liam. 
-Emily?-Tylko niech nie prosi o rozmowę, proszę.
-Tak?-zatrzymałam się obok Horana, było to głupie co zrobiłam.
-Usiądź na chwilę,dobrze? Niall chciałby coś ci powiedzieć.-Mam usiąść? Strażnicy stoją przy drzwiach więc nic mi się nie stanie. Nie mam ochoty rozmawiać z tym dupkiem, ale w sumie powinnam przekazać Liamowi wiadomość od Sophie.
-Tak?-usiadłam obok Liama.
-Sory.-mruknął Horan prawie śmiejąc się.
-Czy Ty serio myślisz że jak powiesz sory to ja zapomne o twoich słowach skierowanych do mnie? O tym że mnie pobiłeś? Serio? Pozatym po co mnie przepraszasz? I tak zgnijesz w tym więzieniu i ja już zdążyłam Cię znienawidzić. 
-Patrzyłaś się na mnie przez 5 minut jak byłem na kontroli więc nie sądzę żebym był aż tak zły.-nie wytrzymałam
-Jesteś potworem.
-Jeżeli tak uważasz to powiedz mi to jeszcze kiedyś jak nie będzie strażników i Liama, nie odważysz się. Jesteś taka pusta.-Jak On może?
-Ja pusta? To Ty mi przy każdym możliwym spotkaniu proponujesz jakieś kurwa rzeczy.
-Ona może stąd iść zanim wjebie Ją w ścianę.-Horan zacisnął pięści.
-Poczekaj.-warknął Liam do Niego.
-Sophia jest cała i zdrowa.-mruknęłam i gdy chciałam wstać Niall złapał mnie za rękę i pociągnął tak że usiadłam mu na kolana.
-Aż tak na mnie lecisz?-zaśmiał się ten idiota. Pomyśleć że jest najniebezpieczniejszym człowiekiem na świecie...A strażnicy to powinni wylecieć stąd z hukiem. Są debilami. Widzą że ten robi sobie ze mną co chcę a Oni pierdolą jakieś głupoty ze sobą.
-Zostaw mnie.-wstałam z Jego kolan i wyszłam ze stołówki.
On myśli że kim ja jestem? Że ja jestem Rose żeby się na Niego rzucać? Myli się. Tak Go nie znoszę że chętnie bym go zabiła tą tacą na której miał jedzenie a raczej tą papkę którą nazywają tu jedzeniem. 
Myślę że tata już wrócił, jest już 17. Powinien być. 
Idę właśnie w stronę Jego gabinetu, chcę jedynie iść już do domu. Wziąć wolne na pare dni i zapomnieć na chwilę o nowym więźniu a najlepiej na zawsze. 
Jedyne o czym myślę to to żeby przytulić się do mojego taty. Nic mu nie mówić, ale przytulić się. 
-Tatoo.-otworzyłam drzwi od gabinetu i to co zobaczyłam było jak z najgorszego koszmaru.TATA.ROSE.BIURKO. 
-Pieprz mnie..-Rose jęczała w ucho mojego ojca, chyba mnie nie zauważyli i niech tak zostanie. Nienawidzę ich. Wybiegłam z płaczem z jego gabinetu. Idę się zabić. Nie no chyba każdy kto mnie zna wie że tego nie zrobię. Idę sobie po korytarzu płacząc. Dopiero gdy otarłam łzy zdałam sobie sprawę z tego że jestem pod celą gdzie jest Horan. Przenieśli  Go już? Najwidoczniej.
 Usiadłam na podłodze i schowałam głowę w kolana, nie chciałam żeby ktokolwiek mnie znalazł a na pewno nie Rose ani tata. A może wejdę do celi więźnia 1069 żeby mnie zabił? W tym korytarzu był tylko On, było to odizolowane miejsce, nie dziwię się. 
-Emily?-Podszedł do drzwi. 
-Odwal się.-dalej płakałam. Nie chciałam z nikim rozmawiać w tym momencie a na pewno nie z nim, chociaż jeśli mam  być szczera wole już z Nim niż z nimi. 
Podniosłam się z podłogi i podeszłam do drzwi od celi.
-Zabij mnie.-nasze twarze dzieliły kraty w drzwiach i pare milimetrów. Nie wiem co ja mówię ani co robię.
-Chętnie zrobiłbym Ci coś innego, ale się powstrzymam.-zaśmiał się.
-Dawaj.-mruknęłam.
-Uspokój się.-powiedział dość poważnie po czym poszedł usiąść na swoim łóżku.
-Tak właściwie to co ci się stało że tu przyszłaś?-dodał po chwili.
-Nic, jutro udawaj chorego, okej?-zdziwił się lekko.
-No okej, a co przyjdziesz mnie wyleczyć.-zaczął ruszać brwiami w ten śmieszny sposób.
-Powiedzmy.-odeszłam od celi i poszłam do gabinetu zmienić buty i zdjąć fartuch. Mam w dupie to że kończę pracę za 3 godziny. Wychodzę. Idę na grób mamy a potem pewnie do baru. Koniec ze cnotką. Przynajmniej tak mi się wydaję. Nie wiem po co kazałam udawać Horanowi chorego? Co ja chcę z Nim zrobić? Nic nie wiem



~*~
Jest 4 :)
Przyznać się kto się domyślał że Rose z tatą Emily? :D 
Dziękuje za komentarze 
4komentarze=następny rozdział. 
Mrs.Horanxx

Zapraszam.

Przychodzę do Was z prośbą. :)
Po 1. Jeżeli podoba Wam się blog to proszę, polecajcie Go znajomym. :)
Po 2. Mam dla Was blog mojej najlepszej przyjaciółki. My magic Diana na który Was serdecznie zapraszam. :)


~*~
Buziaki ♥
Mrs.Horanxx

3.~ Top secret.

-Pobudka!-Rose wyrwała mnie najprawdopodobniej z najpiękniejszego snu jaki mogłam mieć.
-Nienawidzę cię.-zaśmiałam się i wstałam z kanapy.
-Chodź, musimy iść na obchód.-Jak ja nie lubię obchodów, więźniowie coś tam ględzą. Najczęściej nie dają się zbadać.
-Jak ja tego nie cierpię.-wyszłyśmy z gabinetu taty i chodziłyśmy od celi do celi sprawdzając czy wszyscy żyją. Jak już mówiłam było to najbardziej strzeżone miejsce na świecie chyba zaraz po Pentagonie albo i jest na tym samym miejscu. Często w nocy mordowali się. Dusili się sami poduszką albo na inny sposób się zabijali. Ja bym tak nie mogła, ale żyć w tym gównie do końca życia też bym nie chciała więc pewnie też bym tak zrobiła po jakimś czasie.
-Witam panie Payne.-podeszłam do celi mężczyzny.
-Hej.-powiedział smutno, zawsze wydaje mi się że jest On nie winny. Gdy patrze na Jego, Jego zachowanie w niczym nie przypomina zachowania takiego na przykład Horana.
-Coś się stało?-szepnęłam.
-Tęsknie za narzeczoną.-To smutne, nigdy Jej już nie zobaczy ani Ona Jego. 
-Przykro mi, gdybym mogła coś zrobić..
-Możesz..-dodał po chwili
-Ależ nie mogę, nikt z rodziny nie może tu przyjść.
-A mogłabyś się z Nią spotkać i przekazać parę wiadomości ode mnie?-Zastanowiłam się nad tym, w sumie mogę. Każę przyprowadzić Go dzisiaj do gabinetu na "kontrole" i wtedy mi wszystko powie. Mogę za to mieć nieźle przerąbane, ale dam radę.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się i odeszłam od celi.
-Przystojny jest.-Rose wskazała na Payne'a. Jej to się chyba każdy podoba. 
-Nawet.-mruknęłam i podeszłam do Troy'a
-Przyprowadź tego z trzydziestki na kontrolę okej?
-Ok, to zaraz po Niego pójdę.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się do chłopaka i weszłam do pokoiku.
Rose pobiegła do łazienki porozmawiać przez telefon z tym Jej ukochanym, jakby nie mogła tutaj...
-Zostać czy zostawić Go z Tobą?-Strażnik właśnie wprowadził Liam'a.
-Zostaw Go, zawołam Cię potem, ok?-Mężczyzna przytaknął i wyszedł.
-Nawet nie wiem jak Ci dziękować Emily.
-Przestań. To co mam Jej przekazać?-usiadłam obok chłopaka.
-Mogę kartkę i ołówek albo długopis?-podałam mu to o co prosił.
-To ja napiszę list do Niej a Ty jej ogółem powiesz co u mnie dobrze?
-No dobra, to Ty pisz a ja wypełnię karte Niall'a-od razu Payne spojrzał się na mnie oczami zdziwienia.
-Dobra, koniec. Może Ty mi wytłumaczysz dlaczego wszyscy tak reagują jak wypowiem Jego imię?-dodałam zdenerwowana.
-No bo nikt Go tak nie nazywał oprócz Jego matki. Nikt nigdy.-mruknął.
-Jego ojciec Ją zabił.-Boże, to straszne. Szkoda mi Jego mamy, ale Jego to na pewno nie.
-Dobra pisz to.-pogoniłam Go. 
-Ale Liam, nikt nie może się dowiedzieć, okej?-dodałam po chwili
-Oczywiście.-mruknął chłopak.
Wypisywałam papiery więźnia 1069, nic ciekawego oprócz tak wielkiej liczby zabójstw. No nieźle.
-Już.-Payne wreszcie skończył. 
-Dobra, to ja zawołam Troy'a-po chwili chłopaka nie było już u mnie w gabinecie...Zostawił tylko nr. telefonu tej jego dziewczyny.No nic, dzwonię.
Wybrałam numer dziewczyny i czekam aż odbierze.
-Halo?-Odebrała
-Um, cześć tu pielęgniarka z więzienia, Liam dał mi twój numer.
-Żyje? Wszystko u Niego okej?
-Pomijając fakt że jest w tak zwanym piekle na ziemi to wszystko okej, prosił mnie żebym spotkała się z Tobą i przekazała Ci list od Niego.
-Okej, to gdzie i kiedy?
-Może Ty wybierz.-zaproponowałam dziewczynie.
-Zaraz, gdzie jest to więzienie?
-Na pustyni.-odpowiedziałam krótko.
-Najbliższe miasto to Las Vegas.-dodałam po chwili
-To może starbucks?
-Wolałabym żeby nikt mnie nie zobaczył, nie mogę tego robić.
-No tak, to może po prostu byś wysłała mi ten list?
-No dobrze, to podaj adres i dane.
-Sophia Smith.-Gdy dziewczyna Liam'a podała mi wszystkie dane zakończyłam rozmowę i wykasowałam historię połączeń.
Wyszłam z gabinetu i szłam w stronę łazienki. Rozmyślałam, co by było gdybym zakochała się w więźniu. tak nigdy się nie stanie.
Ja bym nie mogła zakochać się w mordercy, co prawda bardzo lubie Liam'a, ale go nie kocham. 
Traktuje Go bardziej jak kolegę, zawsze zwierza mi się ze swoich problemów.
-Rose?-mruknęłam.
Nie odezwała się, przekroczyłam próg łazienki i niechcący usłyszałam rozmowę Rossi najprawdopodobniej z Jej chłopakiem.
-Nic Jej nie powiem.
-Nie przejmuj się, wracaj szybko bo tęsknie.-dodała po chwili.  
Niestety strąciłam ręką jakąś tabliczkę i Rose momentalnie zakończyła rozmowę.
-Podsłuchiwałaś?!-Dziewczyna prawie że mnie wywaliła na podłogę.
-Przepraszam, nie chciałam.-mruknęłam.
-Jak mogłaś?!-wrzasnęła.
-No przepraszam Cię, ale ja chyba też mogę wejść do łazienki?!-Nie wytrzymałam, zawsze mówimy sobie wszystko a Ona tu jakieś sekrety ma.
-Nigdy nie miałyśmy żadnych sekretów przed sobą! Nigdy.-łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Nie rozumiesz że gdybyś dowiedziała się kto jest moim chłopakiem to byś skończyła przyjaźń?!
-No powiedz kto! Ja ci zawsze wszystko mówię!
-Tak? A to że jesteś zakochana w Liamie? Nie powiedziałaś.
-Co Ty wygadujesz?
-Co chwilę z Nim gadasz, pomagasz mu we wszystkim.
-Bo go lubię!
-Jak można lubić mordercę?!
-Jak można podniecać się Horanem?!
-Gdybyś miała choć trochę gustu to też byś się Nim podniecała cnotko.-Jak ja nie lubię jak ona mnie nazywa cnotką! Nic Jej nie odpowiedziałam tylko zaczęłam płakać, wybiegłam z łazienki i zaczęłam iść w stronę biura taty. Chyba mi się trochę drogi pomyliły, szłam ciemnym korytarzem. Jeszcze nigdy tu nie byłam. Chyba czas zawracać. Gdy chciałam już zmienić drogę zobaczyłam wielką cele  z podpisem "izolatka". Jestem tak blisko Jego. Stałam dokładnie przy izolatce. Po minucie ocknęłam się i zawróciłam.
-Kurwa.-mruknęłam. Zgasło światło. Minuta.. Jeżeli zgasło światło to znaczy że nie ma prądu a że nie ma prądu to znaczy że więźniowie mogą sobie spokojnie wyjść z cel. Po chwili usłyszałam kroki za sobą.
-Tęskniłaś?-wiedziałam czyj był ten głos. Mam przerąbane.
-Zostaw mnie, proszę.-zamknęłam oczy i cicho zaczęłam płakać.
-Miałbym przegapić taką okazję?Kochanie, nic nie wiesz o życiu.-zaśmiał się, wziął mnie na ręce i przycisnął do ściany.
-Zostaw mnie!-zaczęłam bić Go po klatce piersiowej. On tylko stał przede mną i się śmiał. A może On nic mi nie zrobi?
-Chcę tylko żebyś zapamiętała że jak stąd ucieknę to Ty będziesz pierwszą osobą którą zabije, ale zanim to zrobię to chyba domyślasz się co Ci zrobię.-mruknął mi do ucha i wrócił do izolatki. 
Ja go nie rozumiem, miał szanse uciec a tego nie zrobił... Bez sensu. Co ma w ogóle teraz sens? Moja przyjaźń z Rose właśnie straciła sens, moje życie również, będę codziennie budzić się ze świadomością że On mnie zabije. A może On nie ucieknie? Oby.




~*~
Hmm, nie było takiej liczby komentarzy jaką chciałam.
Nie zrozumcie mnie źle, ja nic nie dostaje za to że piszę bloga, dlatego chcę komentarze.
Chce je po to żebym wiedziała że komuś się podoba co ja piszę i docenia moje starania.
Dziękuje.
3komentarze=następny rozdział.
Mrs.Horanxx

czwartek, 10 lipca 2014

2.~Scary

Stałam tam jak słup przez następne pięć minut. W tym czasie Horan usiadł sobie na łóżku w gabinecie i się na mnie patrzył. Musiało to wyglądać dziwnie bo ja patrzyłam się na Niego.
W końcu opamiętałam się i usiadłam przy biurku, wyjmując czystą kartkę.
-Chorował pan na jakieś poważniejsze choroby?-spytałam od razu.
-A co możemy nazwać poważniejszą chorobą? To że morduje ludzi czy to że mam na ciebie ochotę?-wstał z łóżka. Nie dobrze. Strażnicy powinni już tutaj być. Kurwa.
Zbliżał się do mnie aż w końcu nasze twarze łączyły milimetry.
-Na glebę!-Do pokoju wpadł Troy z jakimś kolesiem. Dzięki Bogu. Nie wiem co by było gdyby nie Oni.
-Resztę wizyty u Pani doktor spędzisz z Nami gnoju.-Blondyn zaśmiał się arogancko i skierował swój wzrok na moje oczy. Niech On przestanie.
-To chyba nie najlepszy pomysł żebyśmy teraz przeprowadzali tą wizytę.-oznajmiłam strażnikom. 
-Ale trzeba mu wyrobić kartę.-mruknął ten drugi.
-Myślę że to na razie nie konieczne bo skoro więzień ma tyle siły żeby napadać na mnie to jest zdrowy, a nawet jakby był chory i umarł zrobilibyśmy przysługę całemu światowi.-Widziałam to zdziwienie w oczach całej trójki. Sama się tego po sobie nie spodziewałam.
-Jak Twój ojciec wróci to to uzgodnimy.-Podnieśli chłopaka z miejsca i wyprowadzili Go. 
Wreszcie.
Była chwila grozy, ale na szczęście nic mi się nie stało. Muszę znaleźć Rose i wszystko Jej powiedzieć.
Szukałam Jej po całym zakładzie, nigdzie Jej nie było. Moment. Łazienka! Zawsze tam chodzi gdy nie ma nic do roboty.
Weszłam do damskiej ubikacji i przeszukałam wszystkie kabiny. Najczęściej wchodzi do którejś i esemesuje z jakimiś jej chłopakami, zawsze chwali się Nimi, przedstawia i te inne rzeczy a tym razem tego mi nie przedstawiła. Nawet nie chcę powiedzieć jak ma na imię. Tylko gada jaki to On jest przystojny, cudowny i jakie jej rzeczy kupuje.
-Rose?-zobaczyłam dziewczynę w kącie.
-O Emily!-uśmiechnęła się na mój widok i wstała.
-Słuchaj muszę Ci coś opowiedzieć.
-Dawaj!-Jej tęczówki zalśniły z podekscytowania.
-Wypadło na mnie. Badałam Horana.-zaczęłam
-Bzykałaś się z Nim?!-krzyknęła Rossi, czy Ona jest normalna? Czy według Jej zrobiłabym to z jakimś mordercą? Tym bardziej więźniem. W tej przyjaźni to ja jestem tą cnotką i ułożoną a Ona tą szaloną. 
-Oszalałaś? A więc gdy wszedł gapiłam się na Niego przez dobre 5 minut a potem On się na mnie chciał rzucić, ale w porę weszli strażnicy.
-Cholera, myślałam że będzie jakiś happy end. 
-A to nie jest według ciebie happy end? Chciałabyś żeby Cię zgwałcił?
-Mnie by nie musiał gwałcić.-zachichotała Rose, Ona jest nienormalna tak jak już mówiłam. Czasami a nawet często mam ochotę Jej przywalić albo coś powiedzieć, ale się powstrzymuje.
-Dzisiaj obydwie mamy na nocną zmianę.-zmieniłam szybko temat.
-Wiem.-uśmiechnęła się brunetka.
-Nie rozumiem dlaczego miałybyśmy być potrzebne nagle w nocy, ale okej.
-A może włamiemy się do izolatki Horana?-widziałam ten jej błysk w oku, o nie, nie, nie. Nie ma mowy.
-Nigdy w życiu!
-Ale dlaczego?Tchórzysz?-Jak Ona mnie denerwuje!
-Czy Ty chcesz żeby Niall nas zabił? Żeby uciekł? Szukali go 3 lata a teraz ma to pójść na marne? Poważnie? Nawet jakbyśmy Go wypuściły i nie zabiłby Nas z wdzięczności to Stany Zjednoczone by nas zabiły.
-Jesteś czasami jak moja matka.-zadrwiła Rose.
-Ktoś musi pilnować Cię żebyś nie zrobiła głupot.-zaśmiałam się.
-Idziemy do gabinetu Twojego ojca pooglądać TV?-Skąd Ona wie o telewizorze w pokoju taty? Przecież jest On w oddzielnym pokoju a nie w gabinecie...Dobra, mam dość jak na dziś tych przygód.
-Ta, chodź.-złapałam Ją za rękę i zaczęłyśmy iść w stronę pokoju Dyrektora.
-Nie boisz się?-spytała mnie Rose
-A czego mam się bać? Więźniowie są  w celach, są strażnicy jeszcze przecież.-otworzyłam drzwi i weszłyśmy do gabinetu.
Włączyłam telewizor, oczywiście obowiązkowo na wiadomości o 18. Musiałam zobaczyć co się dzieję na świecie. 
-"Niall Horan schwytany, można spać spokojnie"- reporterka podała informacje a my się zaśmiałyśmy.
-My to już wiemy geniuszko-Rose jak zawsze. 
Zaczęłyśmy wylegiwać się na sofie, było nudno. Dochodziła 22 a my jeszcze nie miałyśmy żadnego wezwania.
-Ej dzisiaj miałam dziwną sytuacje.-Rose zaczęła.
-Co się stało?-podniosłam głowę z jej ramienia.
-Gdy byłam na obchodzie, ten Liam z trzydziestki spytał się mnie o Niall'a.
-A wiesz że mnie też?-zaczynało się robić dziwnie.
-W ogóle mam wrażenie że tylko On cieszy się ze swojej wizyty tutaj.-dodałam po chwili.
-No i ja.-zaśmiała się Rose. 
No tak. I jeszcze Ona. Najchętniej to bym rzuciła tą pracę, ale muszę pracować. Chcę kupić sobie jakieś małe mieszkanko i jakieś auto choćby nawet gruchota. Obserwowałam brunetkę która chodziła po pokoju i bez problemu wiedziała gdzie co jest. A przecież tutaj wstęp ma tylko Zack, ja no i tata. 
Nie ważne.
-Dziewczyny jesteście obydwie potrzebne do więźnia.-Troy krzyknął i wybiegł z pokoju.
-To chodź.-podniosłam się z kanapy i zaczęłyśmy iść do gabinetu pielęgniarek. 
Ciekawe co za więzień. Czyżby znowu ten cały Horan? Fajnie by było, zrobiłabym mu badania w ten sposób żeby bolało go najbardziej jak może.
-Jezu, znowu Norman.-Rose szepnęła do mnie gdy tylko dotarłyśmy na miejsce.
Norman to wyjątkowo dziwny więzień, jest u nas codziennie. Nigdy nie odezwał się słowem. Zazwyczaj reszta próbuje Nas macać a On jest obojętny, taki zgaszony. W sumie to lepiej. 
-Jest jeszcze jeden.-jeden z ochroniarzy wszedł z następnym więźniem.
Rose pisnęła cicho i poszła badać Normana. 
Dlaczego znowu to muszę być ja?
-Co się dzieje?-spojrzałam na strażnika i spytałam.
-Zaczął wymiotować i mieć jakieś napady padaczki.-Czyżby Horan się naćpał?
-Dobra,zostaw Go.
-Czekam za drzwiami.-mężczyzna wyszedł z gabinetu i zostawił Go samego ze mną, no nie do końca samego bo była jeszcze Rose i Norman.
-Proszę usiąść.-wskazałam mu krzesło, grzecznie usiadł.
-Co brałeś?-spytałam od razu.
-Nic.-niech uważa bo uwierzę.
-Proszę o szczerość panie Horan.
-Jeżeli miałbym być z Tobą szczery to powiem Ci tak, mam ochotę wziąć Cię na tym stole-wskazał palcem na biurko.
-Mam ochotę stąd wyjść i zajebać wszystkich łącznie z Tobą kochanie.-zaśmiał się.
-Próbuję tobie pomóc a zaraz mogę Cię odesłać! Chcesz tego Niall?!-Momentalnie oczy Normana i Rose powędrowały na mnie, Horan też się na mnie dziwnie spojrzał.
-Dobra spierdalaj.-Podniósł się i przywalił mi z całej siły w brzuch. Upadłam na kolana. On tylko patrzył się na mnie i śmiał się.
-Ochrona!-Rose zaczęła się wydzierać gdy szedł w Jej stronę.Co tak nagle już nie lubi tego jakże wspaniałego człowieka? Zaśmiałabym się, ale za bardzo boli mnie brzuch.
-Na glebę gnoju!-wpadło z 10 ochroniarzy. Zabrali więźnia 1069 i wyszli. 
O dziwo zostawili Normana, Rose podbiegła do mnie i pomogła mi wstać. 
-Nic Ci nie jest?-przytuliła mnie.
-Nigdy. Kurwa. Więcej.-szepnęłam Jej na ucho.
-Dobrze Norman, nic Ci nie jest. Poczekaj na strażników.
Nic nie odpowiedział tylko skinął głową do Rose.
-Mam pytanie do Was obydwu.-spojrzałam na Nią i na Normana.
-Czemu tak się na mnie spojrzeliście jak powiedziałam do Niego Niall?-dodałam po chwili.
-Nikt Go tak nie nazywa.-Norman się odezwał. Szok. Po prostu szok.
Dalej nie wnikałam, po chwili wrócili ochroniarze i zabrali więźnia. Szybko wyszłam z pokoju i pobiegłam do gabinetu taty. Nigdy więcej nie chcę zajmować się Horanem.
Nigdy więcej nie chcę widzieć Jego błękitnych tęczówek, blond potarganych włosów. Idealnej twarzy. Nigdy więcej. Nawet w tym mundurku więziennym wygląda nieziemsko. O czym ja myślę? Nienawidzę więźnia 1069 za to co zrobił tym ludziom. Jak można tak robić? Tak zabijać?Ten co tak robi nie jest człowiekiem.
Wiem jedno. Nie mogę mieć nic z nim wspólnego. Muszę jak najszybciej skończyć tą pracę. Jak najszybciej. Wcześniej nawet Ją lubiłam, ale odkąd jest On, boję się. Strasznie się boję.
Położyłam się na sofie i zaczęłam myśleć, marzyć. wszystko po kolei.
Od zawszę marze o pięknym domu z pięknym ogrodem, najlepiej nad oceanem, przy plaży. O chłopaku którego miłość do mnie będzie bezgraniczna. O prawdziwej rodzinie. Moja mama zmarła podczas porodu. Od zawsze wychowuje mnie tata, często mam wrażenie że ma jakąś kobieta, a zwłaszcza ostatnio.
Moje życie jest pełne zagadek, a jedną z Nich jest On Niall Horan, ale chyba tej zagadki nie chcę odgadywać.Przynajmniej na razie.

~*~
Jest i 2 :)
Dziękuje za komentarze :)
Mam nadzieje że z czasem będzie ich jeszcze więcej.
4komentarze=następny rozdział. 
Mrs.Horanxx

środa, 9 lipca 2014

Zwiastun.

1szy rozdział już jest więc zapraszam Was na zwiastun.







Zrobiłam nowy zwiastun ponieważ stwierdziłam że tamten był za krótki :)


~*~
Komentujcie :)

1.~Welcome.

-Co? Tak szybko?-Rose krzyknęła z radości. Nie rozumiem z czego Ona się tak cieszy, facet zabił mnóstwo osób, jest bardzo niebezpieczny, może Nam coś zrobić a ta się cieszy jak dziecko z wymarzonej zabawki. To nienormalne, ale to w końcu jest Rose. Ona zawsze taka była.
-To może pójdziemy do gabinetu żeby uniknąć nie potrzebnych sytuacji?
-Boisz się?-zachichotała brunetka, Troy bo tak właśnie miał na imię ten strażnik się na mnie spojrzał i co ja mam powiedzieć? Jasne że się boję, ale jest jeszcze jedno. Przecież któraś z Nas będzie musiała go dzisiaj zbadać. Pewnie wypadnie na mnie, ja zawsze mam takie szczęście. 
-Ja?
-Tak Ty.-patrzyła mi się prosto w oczy.
-Boję się jak nigdy.-mruknęłam zrezygnowana.
-Dobra, ja idę pomóc z Horanem, cześć dziewczyny.-pożegnałyśmy się z Nim i ponownie usiadłyśmy na ławce przy stołówce.
Milczałyśmy, właściwie to ja nie wiem czemu nie poszłam do pokoiku pielęgniarek, a raczej wiem. Byłam ciekawa jak wygląda ten morderca. 
-Nie bój się, nic nam nie zrobi. Będzie skuty w milion łańcuchów i podejrzewam że będzie mieć worek na głowie.
-Myślisz?
-Jestem pewna.-po tej krótkiej wymianie zdań zapanowała niezręczna cisza którą przerwały wrzaski ochroniarzy. Czy to ta chwila?
Drzwi zostały otworzone przez 2 strażników.
Po chwili do środka wparowało 4 kolesi, zaczęli iść w stronę izolatki. A zaraz za Nimi On ciągnięty przez 2 ochroniarzy. a za nimi 10 kolejnych strażników. On, on był perfekcyjny. Trudno uwierzyć że jest mordercą.
Gdy przechodzili obok Nas, Niall definitywnie patrzył się na mnie, patrzył się na mnie swoimi błękitnymi oczami. Boję się go. Strasznie się boję.
Przeszli, po chwili pojawił się Troy, ale bez Josh'a.
-Gdzie Josh?-Rose spytała jakby czytała mi w myślach.
-Podejrzewam że na intensywnej terapii.-Troy usiadł obok Nas wzdychając.
-Co się stało?-tym razem wyprzedziłam brunetkę.
-Podczas wyciągania tego chujka z furgonetki, On rzucił się na Niego i tak jakby chyba złamał mu kręgosłup.-Boże. Definitywnie nie chcę zajmować się Niall'em.
-A właśnie, twój ojciec chcę Cię widzieć.
-Dobra, już idę do Niego.-podniosłam się i zaczęłam iść w stronę gabinetu dyrektora więzienia.
Mijałam mnóstwo celi, prawie wszyscy więźniowie mówili mi "dzień dobry" albo "cześć". Myślę że lubili mnie, starałam się Im pomagać. 
-Proszę pani!-jeden z nich zaczepił mnie. Akurat Jego lubiłam, wiem że trudno było lubić kogoś kto jest mordercą, ale On był najmilszy z Nich wszystkich.
-Tak?-podeszłam do celi
-Czy On już przyjechał?
-Tak, panie Payne.-zwracałam się do więźniów z szacunkiem dopóki Oni zwracali się z Nim do mnie.
-Dziękuje.-przytaknęłam i odeszłam w stronę gabinetu taty.Grzecznie zapukałam, nie usłyszałam proszę, ale chyba nikogo u Niego nie było. 
Gdy weszłam do środka wmurowało mnie. Na fotelu siedział On, a pomiędzy Nim stało z 5 strażników.
-A więc Horan, normalnie to dałbym Cię na krzesło, ale że jesteś bogatym skurwysynem i miałeś dobrego adwokata to musisz iść na dożywocie.-Stałam na środku przejścia i patrzyłam się na jeden punkt w pokoju. Na blondyna siedzącego na krześle.
-Z wielką chęcią posiedzę tu do końca życia.-Odnosiłam takie wrażenie jakby tylko On z Rose cieszył się ze swojego pobytu tutaj.
-A to niby dlaczego?Nie masz tanich dziwek które pieprzyłeś a potem zabijałeś więc nie rozumiem twojego zadowolenia z tej sytuacji.- W jednym momencie Niall odwrócił głowę w moim kierunku, oblizał wargi i zaśmiał się.
-Ale ja ich nie potrzebuję.-ciągle patrzył na mnie. Ja schowałam się za ścianę.
-Do izolatki z Nim, wypuścić dopiero za tydzień. Wcześniej dać którejś z pielęgniarek go do przebadania.-powiedział ostro mój ojciec.
-Tak jest.-strażnicy podnieśli Go i wyszli. Oczywiście musiał spojrzeć się na mnie gdy wychodził, zaczynam się bardzo bać.
-Chodź tu Emily.
-Tato..chciałeś ze mną rozmawiać.
-Tak. Chciałem Ci powiedzieć że dzisiaj wychodzę wcześniej z pracy i ty zostajesz na nocną zmianę.
-Co? Tato..
-Taka praca kochanie, wracam za dwa dni, jutro też masz być w pracy, możesz przenocować w moim biurze z Rose, Ona też zostaje.-jestem wściekła na mojego ojca, akurat teraz? Miałam iść z Rose do kina na ten nowy film z Miley Cyrus. Super.
-No dobrze.-mruknęłam lekko wściekła.
-Aniołku nie złość się, muszę coś załatwić. Twoja przyjaciółka wszystko Ci wytłumaczy, to Twoja pierwsza noc w tym piekle więc uprzedzę Cię że więźniowie nie są tacy mili jak za dnia. 
-Co masz na myśli?
-Przekonasz się, tylko pod żadnym pozorem masz się nie kręcić blisko izolatki.
-Dobrze tato.-pocałował mnie w głowę, zabrał teczkę i wyszedł z gabinetu. Usiadłam na Jego fotelu i zaczęłam się na Nim kręcić.
-Jestem dyrektor Jackson macie się mnie słuchać kurwy.-przedrzeźniałam mojego ojca.
-Jestem zadufanym w sobie 40 latkiem który myśli że jest fajny jak obraża ludzi joł.-zaczęłam się śmiać.
-Nieźle Ci to wychodzi.-odwróciłam się i zobaczyłam szefa ochrony, najlepszego przyjaciela mojego taty.
-Nie mów nic tacie, proooszę.-spaliłam buraka.
-Spokojnie nic nie powiem, któraś z Was jest potrzebna do więźnia, nigdzie nie mogłem znaleźć Rosalie więc zgłaszam się z Tym do Ciebie.-W sumie to lepiej, umiem lepiej obchodzić się z ludźmi niż Ona. Rose jest za bardzo wybuchowa i dziecinna. 
-Dobrze, przyprowadźcie Go do gabinetu za 10 minut, ok?-uśmiechnęłam się.
-Tak jest panie Jackson.-zaśmiał się Zack. 
-Dobra, zapomnijmy o tym. Dobrze wujku?
-Dobra, to bądź tam zaraz.-wyszedł z pokoju. 
Ciekawe co to za więzień, modliłam się żeby nie był to Horan, wzięłam tego pacjenta w ciemno.
-Głupia Emily.-złapałam się za głowę. A jeśli to On? A jeśli coś mi zrobi? W końcu podczas badania nie ma strażników w pokoju, zaczynam się bać. Nawet bardzo bać. Jestem skończoną kretynką.
Wyszłam z gabinetu ojca i zaczęłam iść w stronę pokoju pielęgniarek. 
Jeśli to On to wsadzę sobie nożyczki w oczy zanim zrobi to On.
Weszłam do pokoiku i przygotowałam rzeczy potrzebne do badania i notatnik, zaraz. Jeszcze nie mam karty więźnia. To oznacza jedno. Jest to Niall. Zawsze my wyrabiamy im te karty. Kurwa. 
-Horan pamiętaj że widzimy Cię.-wepchnęli go do pokoju i zamknęli drzwi.




~*~
1szy rozdział mamy za sobą :) 
Proszę o ocenę rozdziału w komentarzu :)
3 komentarze=następny rozdział. 
Buziaki :*
 Mrs.Horanxx

Bohaterowie




Emily Jackson.






Niall Horan.






Jason Jackson.






Zayn Malik.





Liam Payne.







Rose Osment.






Harry Styles.






Louis Tomlinson.






Justina Styles.







~*~
Mam nadzieje że zaciekawiłam Was prologiem :)
Proszę o Wasze opinie o prologu :)
Całusy :*