-To może pójdziemy do gabinetu żeby uniknąć nie potrzebnych sytuacji?
-Boisz się?-zachichotała brunetka, Troy bo tak właśnie miał na imię ten strażnik się na mnie spojrzał i co ja mam powiedzieć? Jasne że się boję, ale jest jeszcze jedno. Przecież któraś z Nas będzie musiała go dzisiaj zbadać. Pewnie wypadnie na mnie, ja zawsze mam takie szczęście.
-Ja?
-Tak Ty.-patrzyła mi się prosto w oczy.
-Boję się jak nigdy.-mruknęłam zrezygnowana.
-Dobra, ja idę pomóc z Horanem, cześć dziewczyny.-pożegnałyśmy się z Nim i ponownie usiadłyśmy na ławce przy stołówce.
Milczałyśmy, właściwie to ja nie wiem czemu nie poszłam do pokoiku pielęgniarek, a raczej wiem. Byłam ciekawa jak wygląda ten morderca.
-Nie bój się, nic nam nie zrobi. Będzie skuty w milion łańcuchów i podejrzewam że będzie mieć worek na głowie.
-Myślisz?
-Jestem pewna.-po tej krótkiej wymianie zdań zapanowała niezręczna cisza którą przerwały wrzaski ochroniarzy. Czy to ta chwila?
Drzwi zostały otworzone przez 2 strażników.
Po chwili do środka wparowało 4 kolesi, zaczęli iść w stronę izolatki. A zaraz za Nimi On ciągnięty przez 2 ochroniarzy. a za nimi 10 kolejnych strażników. On, on był perfekcyjny. Trudno uwierzyć że jest mordercą.
Gdy przechodzili obok Nas, Niall definitywnie patrzył się na mnie, patrzył się na mnie swoimi błękitnymi oczami. Boję się go. Strasznie się boję.
Przeszli, po chwili pojawił się Troy, ale bez Josh'a.
-Gdzie Josh?-Rose spytała jakby czytała mi w myślach.
-Podejrzewam że na intensywnej terapii.-Troy usiadł obok Nas wzdychając.
-Co się stało?-tym razem wyprzedziłam brunetkę.
-Podczas wyciągania tego chujka z furgonetki, On rzucił się na Niego i tak jakby chyba złamał mu kręgosłup.-Boże. Definitywnie nie chcę zajmować się Niall'em.
-A właśnie, twój ojciec chcę Cię widzieć.
-Dobra, już idę do Niego.-podniosłam się i zaczęłam iść w stronę gabinetu dyrektora więzienia.
Mijałam mnóstwo celi, prawie wszyscy więźniowie mówili mi "dzień dobry" albo "cześć". Myślę że lubili mnie, starałam się Im pomagać.
-Proszę pani!-jeden z nich zaczepił mnie. Akurat Jego lubiłam, wiem że trudno było lubić kogoś kto jest mordercą, ale On był najmilszy z Nich wszystkich.
-Tak?-podeszłam do celi
-Czy On już przyjechał?
-Tak, panie Payne.-zwracałam się do więźniów z szacunkiem dopóki Oni zwracali się z Nim do mnie.
-Dziękuje.-przytaknęłam i odeszłam w stronę gabinetu taty.Grzecznie zapukałam, nie usłyszałam proszę, ale chyba nikogo u Niego nie było.
Gdy weszłam do środka wmurowało mnie. Na fotelu siedział On, a pomiędzy Nim stało z 5 strażników.
-A więc Horan, normalnie to dałbym Cię na krzesło, ale że jesteś bogatym skurwysynem i miałeś dobrego adwokata to musisz iść na dożywocie.-Stałam na środku przejścia i patrzyłam się na jeden punkt w pokoju. Na blondyna siedzącego na krześle.
-Z wielką chęcią posiedzę tu do końca życia.-Odnosiłam takie wrażenie jakby tylko On z Rose cieszył się ze swojego pobytu tutaj.
-A to niby dlaczego?Nie masz tanich dziwek które pieprzyłeś a potem zabijałeś więc nie rozumiem twojego zadowolenia z tej sytuacji.- W jednym momencie Niall odwrócił głowę w moim kierunku, oblizał wargi i zaśmiał się.
-Ale ja ich nie potrzebuję.-ciągle patrzył na mnie. Ja schowałam się za ścianę.
-Do izolatki z Nim, wypuścić dopiero za tydzień. Wcześniej dać którejś z pielęgniarek go do przebadania.-powiedział ostro mój ojciec.
-Tak jest.-strażnicy podnieśli Go i wyszli. Oczywiście musiał spojrzeć się na mnie gdy wychodził, zaczynam się bardzo bać.
-Chodź tu Emily.
-Tato..chciałeś ze mną rozmawiać.
-Tak. Chciałem Ci powiedzieć że dzisiaj wychodzę wcześniej z pracy i ty zostajesz na nocną zmianę.
-Co? Tato..
-Taka praca kochanie, wracam za dwa dni, jutro też masz być w pracy, możesz przenocować w moim biurze z Rose, Ona też zostaje.-jestem wściekła na mojego ojca, akurat teraz? Miałam iść z Rose do kina na ten nowy film z Miley Cyrus. Super.
-No dobrze.-mruknęłam lekko wściekła.
-Aniołku nie złość się, muszę coś załatwić. Twoja przyjaciółka wszystko Ci wytłumaczy, to Twoja pierwsza noc w tym piekle więc uprzedzę Cię że więźniowie nie są tacy mili jak za dnia.
-Co masz na myśli?
-Przekonasz się, tylko pod żadnym pozorem masz się nie kręcić blisko izolatki.
-Dobrze tato.-pocałował mnie w głowę, zabrał teczkę i wyszedł z gabinetu. Usiadłam na Jego fotelu i zaczęłam się na Nim kręcić.
-Jestem dyrektor Jackson macie się mnie słuchać kurwy.-przedrzeźniałam mojego ojca.
-Jestem zadufanym w sobie 40 latkiem który myśli że jest fajny jak obraża ludzi joł.-zaczęłam się śmiać.
-Nieźle Ci to wychodzi.-odwróciłam się i zobaczyłam szefa ochrony, najlepszego przyjaciela mojego taty.
-Nie mów nic tacie, proooszę.-spaliłam buraka.
-Spokojnie nic nie powiem, któraś z Was jest potrzebna do więźnia, nigdzie nie mogłem znaleźć Rosalie więc zgłaszam się z Tym do Ciebie.-W sumie to lepiej, umiem lepiej obchodzić się z ludźmi niż Ona. Rose jest za bardzo wybuchowa i dziecinna.
-Dobrze, przyprowadźcie Go do gabinetu za 10 minut, ok?-uśmiechnęłam się.
-Tak jest panie Jackson.-zaśmiał się Zack.
-Dobra, zapomnijmy o tym. Dobrze wujku?
-Dobra, to bądź tam zaraz.-wyszedł z pokoju.
Ciekawe co to za więzień, modliłam się żeby nie był to Horan, wzięłam tego pacjenta w ciemno.
-Głupia Emily.-złapałam się za głowę. A jeśli to On? A jeśli coś mi zrobi? W końcu podczas badania nie ma strażników w pokoju, zaczynam się bać. Nawet bardzo bać. Jestem skończoną kretynką.
Wyszłam z gabinetu ojca i zaczęłam iść w stronę pokoju pielęgniarek.
Jeśli to On to wsadzę sobie nożyczki w oczy zanim zrobi to On.
Weszłam do pokoiku i przygotowałam rzeczy potrzebne do badania i notatnik, zaraz. Jeszcze nie mam karty więźnia. To oznacza jedno. Jest to Niall. Zawsze my wyrabiamy im te karty. Kurwa.
-Horan pamiętaj że widzimy Cię.-wepchnęli go do pokoju i zamknęli drzwi.
~*~
1szy rozdział mamy za sobą :)
Proszę o ocenę rozdziału w komentarzu :)
3 komentarze=następny rozdział.
Buziaki :*
Mrs.Horanxx
Najlepszy blog jaki czytałam! kocham ten rozdział i czekam na następny. ♥
OdpowiedzUsuńBoski <3 czekam na next :)
OdpowiedzUsuńświetny! a więc zgodnie z umową są 3 komentarze więc szybko next! ;)
OdpowiedzUsuń